Zakończyła się peregrynacja obrazu Jasnogórskiego na ziemi makowskiej. Choć maryjne nawiedzenie w tym rejonie dobiegło końca, to nie gasną wspomnienia i świadectwa ludzi.
Również dla Haliny Grabowskiej tamta peregrynacja jest wciąż żywym wspomnieniem. - Pierwsze nawiedzenie pamiętam doskonale. Byłam zaangażowana w szycie proporczyków. Stroiliśmy trasy, którymi Matka Boża miała przejechać. Dekorowaliśmy je flagami, chorągiewkami papieskimi, proporczykami. Cały Maków był wtedy ustrojony, wszystkie ulice były przepiękne. W domach widać było obrazy Matki Bożej Częstochowskiej. Na powitanie Matki Bożej żadne samochody nie mogły wjeżdżać do miasta, pozostawiane były gdzieś na skraju, by nie było tłoku. Peregrynację poprzedzały rekolekcje lub misje. Po Matkę Bożą wyjeżdżały konie w uprzęży, pięknie przybrane, jeźdźcy ubrani byli w garnitury. Pamiętam wielkie wzruszenie, łzy ludzi, czuwania całą noc. Bardzo dużo ludzi było również z sąsiednich parafii. Matkę Bożą witali zarówno księża, ministranci, rodziny, kółka różańcowe. Na zakończenie Matkę Bożą odprowadzaliśmy do figurki w stronę Pułtuska, jak dobrze pamiętam. Tam była modlitwa pożegnalna i przekazanie obrazu do kolejnej parafii – wspomina Halina Grabowska z Makowa Mazowieckiego.
Dla starszych parafian z Węgrzynowa maryjne dekoracje i duchowe przygotowania odbiły się echem w ich pamięci. - Bardzo dobrze pamiętam to pierwsze nawiedzenie. To była wyjątkowa chwila. Miałam wtedy 36 lat – wspomina pani Czesława Rzepińska, parafianka z Węgrzynowa. - Nieco inaczej człowiek to przeżywał. Sami dekorowaliśmy trasy, szyliśmy transparenty, proporczyki. Kupowaliśmy materiały i własnoręcznie wykonywaliśmy dekorację. Matkę Bożą witaliśmy na fundamentach kościoła, który. Niemcy zburzyli w czasie wojny. Dzisiaj straszy człowiek inaczej przeżywa przybycie Matki Bożej. Może jest ono już ostatnie w moim życiu, ale wracam wspomnieniami i pamiętam mnóstwo ludzi, ich zaangażowanie. Grupy ludzi się zbierały i wspólnie działały. Jest to dla mnie wielkie wydarzenie, i wtedy i dzisiaj. Mam wiele Matce Bożej do powiedzenia: i dziękczynienia i prośby. Modlę się o zdrowie, by mi je przywróciła i o wszelkie łaski. Mam, za co dziękować Maryi. Po wielu przejściach, jakie miałam w życiu, zawsze zwracam się do Niej o pomoc - dodaje pani Czesława.
- Wtedy były łzy wzruszenia, bo czasy nie były łatwe. Dziś wzruszam się i cieszę, że dożyłam tego nawiedzenia. Wielokrotnie odwiedzałam Matkę Jasnogórską w Częstochowie, a dzisiaj Ona przyszła do mnie – mówi pani Rzepińska.
- 39 lat temu było takie same przeżycie dla mnie, jak dziś. Na widok obrazu człowiek czuje się taki malutki, taki kruchy. Mam, za co dziękować. Polecam Jej syna-księdza, wnuczków i proszę o dalsze błogosławieństwo na kolejne lata mego życia – mówi Maria Rolińska z Węgrzynowa.
Agnieszka Otłowska
O czuwaniu przed Matką opowiadają mieszkańcy płockiej parafii św. Wojciecha.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.