Płocki

Prowadziły ją różaniec i słowo Jej dane

- Nigdy nie zwątpiłam w wierze, bo zawierzyłam się Matce Bożej. Od dziecka należę do Niej - mówi Janina Hikiert z Ciechanowa, uczestniczka powstania warszawskiego, wojenna sanitariuszka, a po wojnie pedagog i wychowawca pokoleń pielęgniarek w szkole medycznej w Ciechanowie.

Jak sama mówi, bardzo dużo przeżyła, może aż za dużo jak na jedno życie. Podczas spotkania w jej domu pokazuje rodzinne pamiątki i obraz Matki Bożej, który odziedziczyła po rodzicach. Spisała wcześniej swoje wspomnienia, ale też chętnie dzieli się swoją historią i świadectwem wiary. Cieszy się, że Matka Boża w częstochowskim wizerunku kolejny raz przybędzie do Ciechanowa. Bo właśnie Maryja i zawierzenie Jej opiece jest kluczem do zrozumienia bogatej biografii Janiny Hikiert.

Urodziła się w 1920 roku. Pochodziła z bardzo religijnej i patriotycznej rodziny. Jej ojciec walczył pod dowództwem gen. Hallera, później był starszym wachmistrzem w 11. Pułku Ułanów w Ciechanowie, działał w Akcji Katolickiej Mężczyzn przy ciechanowskiej farze. Zginął w niemieckim obozie koncentracyjnym Mauthausen-Gusen już w 1940 roku.

Ona, córka ułana, po maturze w Ciechanowie w 1938 roku rozpoczęła naukę w Szkole Pielęgniarstwa PCK w Warszawie. Szybko musiała jednak przejść od teorii do praktyki, bo już na początku wojny przeszła chrzest bojowy jako pielęgniarka.

"Wrzesień 1939 roku zastał mnie w Warszawie w szpitalu PCK na Smolnej. Jako słuchaczka trzeciego semestru pełniłam dyżury na sali opatrunkowej z dr. Królikowskim i dr. Polakiem. Po zbombardowaniu pawilonów od ul. Czerwonego Krzyża szpital został ewakuowany na plac Grzybowski, do podziemia kościoła Wszystkich Świętych. Sala opatrunkowa zmieniła się w operacyjną, gdzie przy transporcie 400–500 rannych żołnierzy z przedpoli Warszawy pracowaliśmy dzień i noc w warunkach prymitywnych, polowych, dokonując operacji, transfuzji, itp. Za bohaterską i ofiarną postawę zostałam odznaczona krzyżem Virtuti Militari V klasy" – pisze Janina Hikiert w swoich wspomnieniach. A w rozmowie z nami dodaje: – To było okropne doświadczenie. Młodzi żołnierze strasznie cierpieli, operowaliśmy bez znieczulenia. Jak dzielni byli ci młodzi ludzie! To mi utkwiło w pamięci i fizycznie mnie zahartowało na całe życie.

Szkołę ukończyła w 1941 roku. Jej  pierwsza samodzielna praca była w szpitalu na Czerniakowskiej. Tam związała się z polskim ruchem oporu. Z czasów wojny jednak najbardziej zapamiętała powstanie warszawskie. Także dlatego, że w tym czasie urodziła swego najstarszego syna. – Powstanie musiało wybuchnąć, myśmy wierzyli, że tak trzeba, z miłości do Polski i do Warszawy. Ale dla mnie osobiście to był także cud, bo gdy miałam urodzić syna 12 września 1944 roku, podziemnym tunelem, bez szwanku dostałam się do szpitala na Czerniakowskiej. Gdy urodziłam, zaraz poprosiłam ks. kapelana o chrzest dla synka i ofiarowałam go Matce Bożej. Obiecałam też, że udam się z pielgrzymką do Częstochowy. Dużo wtedy obiecałam, a była wojna, powstanie w Warszawie. Bóg jednak nas ocalił, a ja tę obietnicę mogłam spełnić – opowiada Janina Hikiert.

Jak przeżyła upadek powstania, a potem inne życiowe trudności?

– Nigdy nie zachwiałam się w wierze, nigdy nie zwątpiłam. Nawet, gdy płonęła Warszawa, gdy upadało powstanie, w które tak bardzo wierzyłam, nawet gdy w swym życiu spotkałam złych ludzi, nigdy nie zwątpiłam. Prowadziły mnie różaniec i słowo dane Maryi. Dlatego byłam spokojna – mówi pani Janina.

Wszystko zaczęło się od decyzji ofiarowania się Matce Bożej. – Jako młoda dziewczyna, w szkole podstawowej, złożyłam ślubowanie mojej Matuchnie Najświętszej. Podziwiałam, że była taka niewinna, słaba, wiotka, dziewica, ale tyle doświadczyła. Chciałam się z nią uosobić. Tym się w życiu kierowałam. Matka Boża Częstochowska była zawsze moją opiekunką. Jej ślubowałam jako sodaliska mariańska i nigdy się nie zawiodłam – wyznaje pani Janina Hikiert.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

ks. Włodzimierz Piętka

Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.