- Maryjo, Pani z Jasnej Góry, staję przed Tobą z wielkim wzruszeniem. Tyle razy pielgrzymowałem do sanktuarium na Jasnej Górze: jako licealista, seminarzysta, wikariusz i proboszcz, by tam prosić Cię o łaski, nie tylko dla siebie, ale dla tych, z którymi się spotykałem i żyłem - witał obraz ks. proboszcz Andrzej Rutkowski.
Bp Piotr zwracał uwagę, że każdy człowiek potrzebuje dzisiaj pomocy z góry, wsparcia. Potrzebuje Bożego Miłosierdzia, Bożych łask, Bożego błogosławieństwa, co przez Maryję może sobie uprosić. Odniósł się do słów odczytanej Ewangelii mówiącej o cudzie w Kanie Galilejskiej. Najpełniej widoczna jest troska Maryi o tych, którzy ją do siebie zaprosili. Zaproszona na wesele zatroszczyła się o nowożeńców. Maryja zawsze troszczyła się i wciąż troszczy o tych, którzy ją do siebie zapraszają - mówił biskup. - Dla całych pokoleń Polaków Maryja stała się prawdziwą Matką. Zaproszona przez naszych przodków wraz z Jezusem wkroczyła w naszą historię i idzie przez nasze ziemie, niosąc Boże łaski i błogosławieństwa.
Biskup wielokrotnie akcentował, że jeśli zaprosimy Maryję do naszego życia, codzienności, domów, rodzin, miejsc pracy, to doświadczymy Jej matczynej opieki, tak samo, jak doświadczyli jej opieki nowożeńcy w Kanie. Na zakończenie Mszy bp Libera zwrócił uwagę, że Maryja jest wszędzie tam, gdzie jest sprawowana Eucharystia. Prosił wiernych, aby w czasie trwającego czuwania nie zapomnieli o modlitwie w intencji pokoju na Ukrainie.
Nawiedzenie obrazu Czarnej Madonny stało się szczególną okazją dla matek, by oddać w ręce Maryi sprawy ich rodzin. - Nawiedzenie przeżywam po raz pierwszy. Nie pamiętam pierwszego, bo miałam wtedy 3 latka. Dzisiaj z perspektywy matki i dojrzałej kobiety to zupełnie inaczej - mówił Joanna Glinka z Węgry. - Oboje z mężem byliśmy zaangażowali. Mąż jako strażak, ja matka, niosąca obraz. Samo przybycie Matki Bożej odnoszę do odwiedzin u swojej mamy. Choć to wcale nie porównywalne. Tutaj Matka Boża jest wyjątkowym gościem. Matka nas, wszystkich matek. Nie czułam w ogóle ciężaru obrazu. Jest taka chwila, że człowiek wierzy, że wszystko się zmieni. Patrząc w jej zatroskane spojrzenie, chciałoby się głośno zawołać: "Matko, Tobie powierzam swoją rodzinę, problemy, kłopoty!" i obiecywać poprawę. Kiedy wspominam, ile Ona zniosła, ile musiała cierpieć, mam dla Niej tyle uznania, oddania i miłości, że nic nie jest w stanie tego opisać. Ogromnie się cieszę, że przyszła do mnie tak blisko. Chciałoby się ją dobrze ugościć, ale również podziękować za wszelkie dobro oraz prosić, by dalej miała w opiece. Choć to czuwanie wydaje się takie krótkie, że nie starczy czasu. Patrzę na Jej matczyną twarz i nie umiem dziękować za to cierpienie pod krzyżem, za oddanie, za pomoc i opiekę. Jestem Jej dzieckiem i oddaję Jej siebie i moją rodzinę. Powierzam Jej moją modlitwę - zwierza się pani Joanna.
Agnieszka Otłowska
O czuwaniu przed Matką opowiadają mieszkańcy płockiej parafii św. Wojciecha.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.