Z katedry płockiej wyszło sześciu nowych księży. Kim są i co mówią o sobie neoprezbiterzy diecezji płockiej?
Ich historie ukazują, z jak różnych dróg Jezus zbiera swoich przyjaciół. Także z pokolenia współczesnych młodych, gdy ich rówieśnicy wybrali studia i naukę, inni zajęli się swoim biznesem, kolejni założyli rodziny, oni wybrali seminarium i kapłaństwo.
Jak przyznają młodzi księża, gdy sześć i więcej lat temu przychodzili do seminarium, sytuacja była trochę inna, chyba bardziej korzystna. - Gdy powiedziałem, że idę do WSD w Płocku, spotkałem się ze wsparciem. Myślę, że moje pokolenie było bardziej związane z Bogiem, łatwiej było nam rozeznać ten wewnętrzny głos i spotkać się z pomocą - mówi ks. Tomek Bartczak. - Dla mnie to było coś normalnego, bo od dziecka obracałem się w środowisku parafii i księży: mój tata jest organistą, a mama pomaga na plebanii. Byłem ministrantem i codziennie przychodziłem na Mszę św. Powołanie rodziło się więc powoli i naturalnie: przy ołtarzu i wsparciu życzliwych osób. To dlatego wybieram kapłaństwo, bo chcę być bliżej ludzi - mówi ks. Sebastian Zalewski.
- Ja również, oczami ministranta, z pasją patrzyłem na księdza. To była naturalna myśl, od dziecka - dodaje ks. Łukasz Rogowski.
Ale nie wszyscy mieli podobną drogę do seminarium. - Nie byłbym księdzem, gdyby nie Festiwal Młodych w 2008 roku w Płońsku. Można powiedzieć, że tam się nawróciłem i odbyłem spowiedź z całego mojego życia. To było niesamowite doświadczenie Pana Boga i Jego miłości. Pamiętam, że siedziałem na adoracji i nudziłem się, nie rozumiejąc, że tam jest Jezus. W pewnym momencie pewien ksiądz powiedział mi: „Nie kręć się, tylko patrz”. Coś wtedy pękło. Następnego dnia byłem w kolejce do spowiedzi. Na mojej drodze powołania pojawiła się też wspólnota Wojsko Gedeona. Jeździłem na rekolekcje weekendowe i doświadczałem tam żywego Boga, który kocha mnie za darmo - opowiada ks. Tomasz Gerek.
Lecz nie od razu po maturze wstąpił do WSD. Najpierw przez dwa lata studiował prawo kanoniczne. - Widziałem, jak moi rówieśnicy w pośpiechu i ciągłym stresie próbują dopiąć swych celów, i jak nawet po dobrych studiach nie znajdują czasu. Widziałem, jak w tym życiowym biegu zacierają się relacje i przyjaźnie i jak brakuje czegoś głębszego. Wybrałem więc seminarium - opowiada ks. Tomasz. Wybór ten jednak nie oznaczał, że już wszystko będzie proste i łatwe. - Po II roku formacji odszedłem z seminarium. Przeżywałem wtedy kryzys mojego powołania. Jednak dzięki działaniu mocy Bożej oraz Jego miłości postanowiłem wrócić. Bardzo się cieszę, że jestem księdzem - mówi.
Jak ważna jest wspólnota w rozeznaniu głosu powołania mówi również ks. Leszek Rutkowski. - Pod koniec gimnazjum uczestniczyłem w rekolekcjach Wojska Gedeona. Wtedy na nowo uwierzyłem, że Bóg naprawdę jest i kocha mnie. Uświadomiłem też sobie, że we współczesnym świecie bardzo potrzeba kapłanów, którzy prowadzą do Boga. I choć po maturze rozpocząłem studia z informatyki na Politechnice Warszawskiej, to myśl o kapłaństwie pozostała żywa. Po dwóch latach przerwałem studia w Warszawie i wstąpiłem do seminarium w Płocku. W podjęciu tej decyzji pomogło mi Wojsko Gedeona i świadectwo życia księży - wyznaje ks. Leszek.