Z Działdowa i Auschwitz przez męczeńską śmierć szli do nieba błogosławieni z naszej diecezji: abp Antoni Julian Nowowiejski, bp Leon Wetmański, s. Teresa Kowalska i Br. Tymoteusz Trojanowski.
Szczególnie bliscy diecezji płockiej są dwaj biskupi i dwoje zakonników, których w gronie męczenników II wojny światowej wyniósł na ołtarze Jan Paweł II. I choć można by względem nich użyć serdecznych tytułów: pasterz, ojciec, siostra, brat - to wciąż za mało ich znamy i za mało o nich pamiętamy.
Siostra
Obraz bł. Marii Teresy Kowalskiej w kościele Mniszek Klarysek Kapucynek w Przasnyszu. Wojciech OstrowskiWiele powiedział o błogosławionej z Przasnysza bp Piotr Libera w czasie Pasterki w 2018 r., którą odprawił u sióstr klarysek kapucynek. Tak mówił wtedy o bł. Marii Teresie Kowalskiej: "Jest ona patronką tych wszystkich, którzy ceniąc sobie skarb wiary, modlą się i cierpią za bliskich, co wiarę utracili, porzucają ją, a czasem nawet z niej kpią. Błogosławiona Teresa od Dzieciątka Jezus miała ojca i brata zaangażowanych w radykalny, ateistyczny ruch socjalistyczny. Tak dalece radykalny, że na początku lat 20. jej ojciec z częścią rodziny wyjechał do Związku Sowieckiego. Ale Mieczysława też jest radykalna! Gra ostro, bo idzie o wielką stawkę! I dlatego w 1923 r. puka do furty klasztoru klarysek kapucynek w Przasnyszu. Żeby zadośćuczynić – wspominają współsiostry. Ale ja wyczuwam za tym coś więcej. Właśnie to – radykalizm za radykalizm! Nie jakiś walczący z bronią w ręku, walczący na argumenty. Jej radykalizm to radykalizm dziecięctwa Bożego! Więc wybierze sobie imię Marii Teresy od Dzieciątka Jezus, a na krzyżu swej celi napisze: »Cicho, cichusieńko«"...
"Cicho, cichuteńko będzie wieść życie ukryte z Chrystusem. Cicho, cichusieńko będzie pełniła posługę furtianki, zakrystianki, bibliotekarki, radnej... 2 kwietnia 1941 r. wraz z całą wspólnotą sióstr z klasztoru przasnyskiego Maria Teresa od Dzieciątka Jezus znalazła się w obozie w Działdowie. Nieludzkie warunki, skąpe wyżywienie, upokorzenia, wrzaski... to wszystko dotyka także najsubtelniejsze dusze: świątobliwych biskupów płockich, niewinne mniszki. I oni, i one będą uświęcały ten nieludzki czas i bezbożne miejsce: modlitwą brewiarzową we dnie i w nocy, Różańcem św., Drogami Krzyżowymi, medytacją. Maria Teresa od Dzieciątka Jezus będzie do końca szła drogą radykalizmu. Wspomnę tu tylko jeden akt tej drogi. Kilka dni przed odejściem błogosławiona odbywa przedziwny rytuał - ceremoniał zrzeczenia się wszystkiego. Heroiczny, radykalny akt dziecięctwa Bożego! Czego może się wyrzec ta, która nie ma nic poza strzępami świętego habitu na sobie, poza różańcem i zakonną obrączką? Ona jednak wie, że może, że trzeba, że powinna! Bo wie, czego nauczał św. Franciszek z Asyżu: »Wielu jest takich - napominał - którzy oddając się gorliwie modlitwom i obowiązkom, nękają swe ciała licznymi postami i umartwieniami, lecz z powodu jednego tylko słowa, które zdaje się krzywdą dla ich ciała, lub z powodu jakiejś rzeczy, której się ich pozbawia, wzburzają się i wpadają w gniew. Ci nie są ubodzy duchem«”". "Więc Maria Teresa pewnie zrzeka się poczucia krzywdy, chęci zemsty, nienawiści do prześladowców. Oto dziecięctwo Boże - przewartościowanie wszystkiego na wzór tego, które dokonało się w Betlejem. Właśnie tę cząstkę w akcie wyrzeczenia wybrała bł. Maria Teresa od Dzieciątka Jezus. To dalszy ciąg jej: Cicho, cichusieńko... Mniej własnego ja, mniej narzucania swojego zdania... Więcej ciszy, dania miejsca drugiemu, dostrzeżenia jego, jej potrzeb, aspiracji, dążeń... Ucz nas, bł. siostro, mistrzyni, kontemplacji Jezusa, ucz prawdziwego przewartościowania wszystkiego, ucz ciszy i skupienia, ucz dziecięctwa Bożego na co dzień!" – mówił w Przasnyszu o błogosławionej biskup Piotr.