- Czy jesteś dziś szczęśliwy jak bł. Teresa ? - pytał zgromadzonych w kościele sióstr klarysek kapucynek o. Tomasz Wroński, kapucyn.
Jubileuszowe obchody w przasnyskim kościele klasztornym Mniszek Klarysek Kapucynek zbiegły się z uroczystością Trójcy Przenajświętszej. - Z pewnością nie przez przypadek. Życie i świadectwo męczenników wyraża bowiem najlepiej zrozumienie tajemnicy Boga i wejście w nią. Tylko ten może oddać swoje życie doczesne w wolności, kto już posiada życie wieczne, kto jest zakotwiczony w tej rzeczywistości, która teraz jest jeszcze niewidzialna, ale mimo tego jest najbardziej realna ze wszystkiego - w misterium wewnętrznego życia Trójcy - przekonują przasnyskie mniszki. S. Maria Teresa Kowalska od Dzieciątka Jezus została beatyfikowana przez papieża Jana Pawła II 13 czerwca 1999 r. w gronie 108 błogosławionych męczenników II wojny światowej.
Uroczystej Mszy św., która była głównym wydarzenie jubileuszowych obchodów, przewodniczył o. Tomasz Wroński, wikariusz prowincjalny Warszawskiej Prowincji Braci Mniejszych Kapucynów. W homilii przybliżył on duchową sylwetkę bł. s. Marii Teresy. Przypomniał, że Mieczysława Kowalska modliła się i rozeznawała swoje powołanie w kościele braci kapucynów na ul. Miodowej w Warszawie. - Tam jeden z braci, widząc jej gorliwość w modlitwie, rzucił takie hasło: "Jedź do Przasnysza! Może Pan Bóg wzywa cię do życia kontemplacyjnego, do ofiarowania życia dla Chrystusa w Kościele" - mówił o. Tomasz.
Wskazując na kontemplacyjny charakter duchowości bł. Marii Teresy, zaznaczył, że nieustannie wpatrywała się w Chrystusa Ukrzyżowanego, czego wyrazem był napis na krzyżu w jej celi: "Cicho, cichusieńko, bo mój Jezus kona…". - Mieć Pana przed oczami, tak jak Chrystus miał Ojca przed oczami i wchodził w śmierć, bo wiedział, że także w śmierci doświadczy miłości swego Ojca. Patrzeć w twarz Chrystusa, mieć Go przed oczyma - pozwala chrześcijaninowi pokonywać wszelkie lęki, strach przed śmiercią, przed umieraniem. Nie tylko przed tym fizycznym, które na człowieka przychodzi po to, by mógł przejść do nowego życia, ale i przed tym umieraniem, którym są codzienne lęki o byt powszedni: przed utratą pracy, niezdanym egzaminem, o dzieci, o najbliższych - wyjaśniał kaznodzieja.
Wojciech Ostrowski