Z katedry płockiej wyszło sześciu nowych księży. Kim są i co mówią o sobie neoprezbiterzy diecezji płockiej?
Kim są i co mówią o sobie neoprezbiterzy diecezji płockiej?
Ks. Leszek Rutkowski z parafii pw. Stanisława Kostki w Pułtusku.
Motto z obrazka prymicyjnego: "Wzbudził On we mnie miłość przedziwną" (Ps 16,3); "Pójdź, bądź moim światłem" (Matka Teraz z Kalkuty).
- Pochodzę z katolickiej rodziny. Mam rodziców oraz dwójkę rodzeństwa - brata i siostrę. Są oni zawsze dla mnie oparciem w trudnych sytuacjach życiowych.
Moi patroni: św. Matka Teresa z Kalkuty, św. Teresa od Dzieciątka Jezus.
Temat pracy magisterskiej: "Mała droga życia duchowego w pismach Doroteusza z Gazy". Została napisana pod kierunkiem ks. prof. Leszka Misiarczyka.
- Najważniejszymi lekcjami życiowymi w czasie trwania formacji seminaryjnej był wyjazd na rekolekcje ignacjańskie. Ponadto najlepszą lekcją wiary były dla mnie zawsze relacje z innymi braćmi w seminarium.
Co Ciebie przyprowadziło do seminarium? Jak to się stało?
Najważniejszym wydarzeniem w mojej drodze do seminarium było uwierzenie w realną obecność Pana Boga obok mnie i uwierzenie w to, że to On chce mojego dobra. Wydarzyło się to na rekolekcjach Wojska Gedeona w 2008 roku. Może rzeczywiście myśl o powołaniu nie była uporczywa, jednak bez tego wydarzenia nie można mówić o kolejnych. Kolejnym takim wydarzeniem było dla mnie pójście na studia na Politechnikę Warszawską. Było to dla mnie mocne doświadczenie własnej osoby. Ponadto po pierwszym roku na studiach podjąłem decyzję o wstąpieniu do seminarium, ale dałem sobie jeszcze rok na utwierdzenie się w tym, że nie jest to chwilowa decyzja. W szczególności do kapłaństwa zawsze pociągało mnie świadectwo innych kapłanów (szczególnie z parafii i wspólnoty).
Co Twoim zdaniem, jest najważniejsze w rozeznaniu powołania i jego realizacji?
Najważniejsza w rozeznaniu powołania jest modlitwa i prosta relacja z Panem Bogiem. Jeśli zrodzi się coś w sercu (nie tylko powołanie) to najpierw trzeba zapytać Pana Boga, czy ta myśl pochodzi od Niego. Jeśli po jakimś czasie taką pewność uzyskamy, to śmiało możemy iść za tym głosem, ponieważ Pan Bóg nie daje pragnień które uczyniłyby nas ludźmi nieszczęśliwymi. W realizacji tego powołania najważniejsze jest zaufanie Panu Bogu. Na początku swojej drogi zawsze mamy jakieś jej wyobrażenie (i dobrze), ale wiele spraw podczas podążania za głosem powołania wymyka się poza nasze wyobrażenie. Najważniejsze w takiej sytuacji jest zawsze zaufanie, że Pan Bóg ma dla mnie ten najlepszy plan.
Co się wyrywa z Twojego serca, gdy stajesz do święceń? Co chciałbyś wyrazić, powiedzieć ludziom, gdybyś miał do wygłoszenia jedną, jedyną homilię w życiu?
Z mojego serca wyrywa się przede wszystkim wdzięczność Panu Bogu, a także zadziwienie, że mnie, tak słabego człowieka, powołuje do tak wielkich rzeczy. Ale w moim sercu jest zaufanie, że to On moje kapłaństwo ukształtuje, że to nie będzie jakiś mój wymysł. Gdybym miał powiedzieć jedną homilię to byłaby ona o tym, że Bóg jest dobry, że nas kocha i chce naszego dobra. My, jeśli chcemy, to możemy wybrać Jego plan, który jest największym szczęściem, albo możemy wybrać to, co sami sobie wymyślimy. Wybór należy do każdego z nas.