Bp Piotr Libera ponowił w Skępem Akt Poświęcenia Kościoła w Polsce Niepokalanemu Sercu Maryi.
Niech jednak będzie uroczyste, ale nie puste! A puste nie będzie, gdy uświadomimy sobie, co tak naprawdę przyrzekamy. Zaraz na początku tego aktu my, pasterze Kościoła w Polsce, mówimy Maryi: "Pragniemy stanowić jeden, nawracający się nieustannie Lud Boży, w którym nie ma nienawiści, przemocy i wyzysku".
Co znaczą te słowa? Że wiara, to nie folklor, to nie dekoracja, to nie przystawka do życia, to nie pełny kościół na ślubie, podczas którego nikt nie odpowiada nawet na "Pan z wami", a do Komunii idą tylko nowożeńcy i świadkowie! Powiedzcie, nie bywacie na takich ślubach?!
Dlatego my, biskupi, mówimy, że pragniemy Kościoła nieustannie nawracającego się. A nawracać się, to znaczy przede wszystkim bronić się przed nienawiścią, przemocą i wyzyskiem.
Trzy postawy nienawróconego człowieka, to: nienawiść, przemoc i wyzysk! Jak dużo takich ludzi mamy wciąż w Polsce, począwszy od pełnych złości i nienawiści polityków, którzy stracili władzę, a na piętnastoletnich uczennicach, które obrzucają się w Internecie rynsztokowymi wyzwiskami, kończąc!
Niestety, jest i wyzysk! Wciąż za dużo jest kumoterstwa i załatwiania posad swoim, a nie najbardziej kompetentnym, wciąż za dużo "ustawianych konkursów"! Z tego trzeba się spowiadać i nawracać! Mówiłem to już podczas dożynek w Przasnyszu i powtarzam tu w Skępem: jeśli pracujesz na stanowisku, nie wykorzystuj go dla prywaty, ale by dawać innym dobrobyt - bo to jest znak prawdziwej wiary!
Jeśli uprawiasz i sprzedajesz zboże, ziemniaki czy warzywa, to pamiętaj, żebyś uprawiał je tak, jak dla swoich, zdrowo i ekologicznie - bo to jest miłość i miłosierdzie! Jeśli pracujesz u kogoś, pracuj jak na swoim - bo to jest chrześcijaństwo! Jeśli uczysz dzieci innych, kochaj je jak swoje - bo tak stajemy się nawróconym ludem Bożym!
Będziemy także, moi drodzy, przyrzekać, że "chcemy uczynić wszystko co niezbędne, by bronić godności kobiety i wspomagać małżonków w wiernym wytrwaniu w świętym związku sakramentalnym". Tak lubimy dzisiaj szukać swoich korzeni, tworzyć drzewa genealogiczne przodków.
Ewangeliści także układali takie genealogie przodków Jezusa Chrystusa; opowieści, które pokazywały, że był On zapowiedzianym od początku Mesjaszem Narodu Wybranego; że Jego zrodzenie w Betlejem oznaczało szczyt i "pełnię czasów"; że u tego szczytu stoi ON razem ze swoją Matką Maryją!
Słyszeliśmy dzisiaj w Ewangelii jedną z takich genealogii. Zwróciliście uwagę, ile kobiet - wbrew ówczesnym zwyczajom - i to wcale nie tak świętych jak Maryja - znalazło się w genealogii Jezusa? Jest tam i Tamar, i Rachab, i Rut, i Betszeba, owa "dawna żona Uriasza".
A na szczycie Maryja, Ta, na którą - według proroctwa Micheasza - ludzkość oczekiwała "aż do czasu, kiedy porodzi mająca porodzić"; Ta, której urodziny dzisiaj obchodzimy! Zauważamy tę wielką rolę kobiet: matek, żon, babć, teściowych także w historii naszych rodzin, w naszych domach, w naszych parafiach?
Tak lubimy śpiewać: "dzielmy się chlebem, dzielmy się niebem…". Otrzymują polskie matki, żony, teściowe, babcie choćby odrobinę tego nieba w swoich domach, u swoich bliskich?? Słyszą to proste: "proszę - dziękuję - przepraszam", o które tak woła papież Franciszek?