Bp Roman Marcinkowski o odpowiedzialności za Kościół i o prawdziwych uczniach Jezusa - w czasie diecezjalnych uroczystości dziękczynnych za 32 lata jego posługi jako biskupa pomocniczego diecezji płockiej.
Śpiewaliśmy przed chwilą słowa refrenu z psalmy responsoryjnego: "Pan mym pasterzem...". Czy naprawdę? Czy rzeczywiście? Czy nie masz wątpliwości? Czy ci się nie zdaje, że "Pan jest mym pasterzem"? Pewnie w liturgii wypada tak śpiewać czy recytować, ale czy to mnie dotyka? Czy to mnie porusza i wyraża całą moją postawę i potwierdza, że najważniejszy jest Bóg: On mym Ojcem, Panem i Zbawicielem? Bo Chrystus Pan jest wówczas moim Pasterzem, gdy z dnia na dzień staję się prawdziwym, a nie tylko deklaratywnym uczniem Chrystusa. To wymaga, by odwrócić się od każdego, kto uczy innego sposobu życia, niż Chrystus. To wymaga konsekwentnego kierowania się tą hierarchią wartości, którą dał nam Chrystus!
Prawdziwy bowiem uczeń Chrystusa, a nie połowiczny, czy częściowy, nie może kochać naprawdę Chrystusa, przyznawać się do Niego, a jednocześnie usiłować przypodobać się temu światu: jego wizji życia, małżeństwa i rodziny i kokietować współczesnym bożkom, i popierać ugrupowania wrogie religii i Kościołowi. Prawdziwy uczeń Chrystusa nie może stawiać jednej nogi po stronie Boga, a drugiej po stronie diabła. Prawdziwy uczeń Chrystusa to ten, który Jemu wierzy bardziej, niż komukolwiek innemu. Wierzy w każde Jego słowo, nie stawiając żadnych warunków, choćby niekiedy wydawało się to absurdem. Prawdziwym uczniem Jezusa jest tylko ten, kto czyni to, co On mu każe. Nie wystarczy więc twierdzić, że jestem katolikiem, mam metrykę chrztu, pamiątkę od Komunii św. i świadectwo bierzmowania, ale należy naśladować Jezusa, odtwarzać Jego rysy życia w swoim życiu. Jednym słowem: żyć tak, jak On. Kto więc widzi prawdziwego wyznawcę Chrystusa, winien dostrzec w nim bez trudu samego Chrystusa. A prawdziwy wyznawca nie opuszcza Jezusa nawet za cenę prześladowań, zniewag, utraty prestiżu, a nawet życia. I pozostaje Mu wierny zawsze i wszędzie.
Warto więc dzisiaj, w IV niedzielę wielkanocną stawiać sobie pytanie: kto jest moim pasterzem? Czy Jezus, Dobry Pasterz? Czy słuchamy Jego głosu? Czy chodzimy Jego drogami wyznaczonymi przez Boże przykazania? A może idziemy za głosem egoizmu i pasąc samych siebie podążamy za trendami mody i nowoczesności? Może moim pasterzem jest bogactwo i gotów jestem dla judaszowych srebrników poświęcić wszystko: rodzinę, uczciwość, przyjaciół? Może szukam jedynie wygody i przyjemności? Może odpoczynek znajduję w zaspakajaniu potrzeb, bo wystarczy dobrze zjeść, wypić, zabawić się i wyspać? Kto więc jest moim pasterzem?