Wydawać się może, że jest to nietypowa, lecz jak na dzień Zaduszny jednak pożyteczna lektura pogrzebowego kazania... sprzed 133 laty. Wygłosił je karmelita, o. Fortunat Jajko w Przasnyszu, w czasie pogrzebu pierwszej zmarłej mniszki Klaryski Kapucynki - s. Marii Salomei Stummer.
Także sama chora s. Salomea Stummer pisała w 1882 r., przygotowując się na chwilę odejścia do Boga, ostatni list do ojca Honorata. "Upokorzona jestem Ojców łaskawością. Niech Pan Jezus za to nagrodzi. […] List Ojca nie tylko uspokoił mnie co do leczenia się, ale tyle jakiejś dziwnej radości doznaję, że jeżeli Pan wzywa mnie już do siebie, to list Ojca będzie miłą jakąś osłodą w chorobie dla mnie. O modlitwę, o modlitwę teraz już tylko błagam i upraszam najpokorniej, Was, Ojcze, aby Pan miłosierdzie nade mną okazał i pozwolił przygotować się na tę ostatnią chwilę, i odpuścił mi tyle grzechów moich. Polecając się więc Ojca pamięci przed Bogiem teraz i po śmierci, zostająca najprzywiązańszą córką a sługą w Chrystusie. Maria Salomea".
S. Maria Salomea była pierwszą kapucynką, która zmarła w Przasnyszu. Pogrzeb jej odbył się 23 lutego 1882 r. Przybył gwardian kapucynów z Zakroczymia, o. Benwenuty Majtler i liczni kapłani, tak z fary jak i z okolic Przasnysza oraz rodzina zmarłej z Warszawy. Mowę pogrzebową podczas Mszy św. wygłosił kapelan sióstr, o. Fortunat Jajko. Podkreślił w niej wartość życia ukrytego i świątobliwe życie zmarłej. Ojciec Fortunat mówił m.in.:
- Ofiarą żywą palącą się w obliczu Pana była zgasła śp. siostra Maryja Salomea. Zrodzona z rodziców Jana i Tekli z Wenclów, Stummer w Warszawie, w roku 1826 ujrzała światło dzienne; a jako córka doktora medycyny, oraz generała Wojsk Polskich, staranne i religijne odebrała wychowanie. Kiedy przyszła do wieku, w którym świat swymi ułudami wabił ją do siebie, kiedy piękne przymioty serca i położenie towarzyskie otwierało dla niej pole szczęścia doczesnego na świecie, za innem szczęściem zatęskniła. Szczęście doczesne i rozkosze świata uśmiechające się do niej, wydały się jej za liche, błahe i niewarte, aby swe serce miała im oddać i dla nich się poświecić. Postanowiła więc wzgardzić światem i jego próżnością, a oddać się zupełnie na służbę Bogu, Chrystusowi Panu. Jego więc obrała sobie za ideał swego wesela, Jemu serce z całą mocą swej duszy poświeciła. Właśnie kiedy tak piękne postanowienie w jej sercu się zrodziło, aby się Bogu poświęcić, w Warszawie w roku 1854 w nowe zgromadzenie zaczęły się zbierać tego grodu pobożne córy, aby w pokucie i zaparciu służyć Bogu w czystości, w ubóstwie i w posłuszeństwie, na wzór św. Franciszka Serafickiego. Rozgłos ich życia i ta miłość z jaką się starcami, schorzałymi i opuszczonymi dziećmi opiekowały, zwróciły uwagę ś.p. Maryi Salomei; to też nie zwlekając dłużej, opuszcza swą rodzinę, która ją serdecznie kochała i wstępuje do tego zgromadzenia, aby w niem służyć Bogu i bliźnim. Nowicjat odbywa, a w nim wszystkie przepisy wzorowo. Następnie wykonywa śluby Bogu, by na całe życie w czystości, ubóstwie, posłuszeństwie i klauzurze zostawać. Po professyi zakonnej z większą jeszcze żarliwością spełnia wszystkie przepisy swego zakonu. Żadnej z sióstr zakonnych nie da się wyprzedzić w ćwiczeniach i świętych praktykach pobożności. Umartwień ciała i zmysłów zadaje sobie tyle, że ją spowiednicy miarkować muszą. Do chóru wśród dnia i nocy uczęszcza ze świętą skwapliwością; nigdy nie opuszcza swych pacierzy; w ostatniej chorobie klęcząc takowe odmawia; na parę dni dopiero przed skonem kiedy już mówić nie może Brewiarza, zasmucona, uważa się za winną, że go odmówić nie mogła. A cóż powiedzieć o jej ubóstwie? Mogłaby mieć dozwolone przez Regułę niektóre rzeczy jej potrzebne, ale jej delikatne sumienie obawia się by w czem nie naruszyła ślubu ubóstwa świętego, więc odmawia sobie takowych. Nawet kiedy jej czcigodna familia coś przysłała, to śp Maryja Salomea oddaje to siostrom zakonnym na wspólny użytek! Posłuszeństwo zakonne to dla niej rozkaz Boski; nie ociąga się, ani namyśla wypełniać co jej rozkazują.
s. Donata Koska