- Tam, gdzie jest Bóg, tam jest przyszłość osoby ludzkiej, rodziny, szkoły, ojczyzny - pisze biskup płocki.
Spodziewane owoce
25 maja, w bazylice katedralnej, mogliśmy przeżyć niemal dosłownie, że - jak pisałem w Liście Pasterskim na Wielki Post 2013 roku - synod, to niejako „Kościół w miniaturze”. Ale, pracując w Komisji Głównej, w komisjach tematycznych i w zespołach synodalnych, czy biorąc udział w sesjach, odczuwamy, że jest on także szkołą uczenia się jedności i szkoła wędrowania (greckie słowo synhodos oznacza – iść, wędrować razem, tą samą drogą) z Kościołem. Jaką radością napawa fakt, że niektóre komisje robocze spotykały się już kilkanaście razy, że ich członkowie czuję się ze sobą naprawdę dobrze, że nie tylko obradują, ale także modlą się i medytują słowo Boże. To samo można robić w zespołach synodalnych. Można również na ich zebrania zapraszać członków Komisji Głównej, odbywać sesje wyjazdowe do sanktuariów czy domów rekolekcyjnych itp.
Materialnym, ale przecież także duchowym owocem Synodu stanie się księga: „Tam, gdzie jest Bóg, tam jest przyszłość. XLIII Synod Diecezji Płockiej”. Będzie się ona składała z dwóch części: w pierwszej zawrzemy dokumenty pastoralne (czy mówiąc dokładniej: pastoralno-prawne), w drugiej – wytworzone przez synod bądź poprawione: statuty i regulaminy instytucji, zarządzenia, dekrety, instrukcje oraz wzory pism.
Przede wszystkim jednak, jak wielokrotnie podkreślałem, naszym synodem pragniemy również wpisać się w odbywający się właśnie Rok Wiary i w ogólnokościelny program nowej ewangelizacji. To także będzie ważny i znaczący owoc.
”Nowy synod”
Jeśli nowa ewangelizacja, to w pewnym sensie także ”nowy synod”. ”Nowy synod”, po pierwsze dlatego, że na okres jego trwania każda parafialna rada duszpasterska w diecezji uzyskała kompetencje zespołu synodalnego. Wiecie też dobrze, że analogiczne zespoły wyłoniły instytucje diecezjalne, ruchy i stowarzyszenia, takie jak Wyższe Seminarium Duchowne, Akcja Katolicka i Klub Inteligencji Katolickiej.
Po drugie, ”nowy synod” dlatego, że – jak pisałem - nasze sesje ”robocze” rozpoczęliśmy od dyskusji i przegłosowania dwóch dokumentów, których w historii 43 synodów naszej diecezji nie było – dokumentu o obronie i promocji rodziny oraz dokumentu o ekumenii i dialogu międzyreligijnym. Każdy z nich był przedstawiany przez wytrawnego teologa, każdy ma, jak się domyślacie, inny ciężar gatunkowy, ale każdy jest także na swój sposób ważny i wymagał wielkiej odpowiedzialności i powagi w poruszaniu zagadnień z nim związanych.
Nie o nowość dla nowości w tym wszystkim mi chodzi. Chodzi mi, jak wyżej pisałem, o nasze ”sentire cum Ecclesia”, o większą wrażliwość i jedność w naszym Kościele diecezjalnym, wreszcie i uporządkowanie jego prawodawstwa. Chodzi mi – jak mówiłem podczas inauguracji synodu – ”o tych młodych ludzi, którzy zerwali już więź ze wspólnotą swojego Kościoła. Chodzi mi o to, żebyśmy spróbowali odkryć, gdzie są najbardziej zapalne ogniska i znaleźli się bliżej poszukujących, wątpiących, a nawet zmęczonych nami. Chodzi mi o to, żebyśmy byli bardziej solidarni ze spychanymi na margines, z rodzinami wielodzietnymi, z bezrobotnymi u nas i z prześladowanymi za wiarę w świecie. [...] Chodzi mi o to, żeby nasza liturgia była Boża, to znaczy, by sprawował ją celebrans zawsze świadomy, że reprezentuje Chrystusa, by towarzyszył jej głęboki śpiew zgromadzonego ludu, żeby była głoszona nie »zła i przegadana«, ale »dobra nowina« i żeby nie brakowało chwil milczenia. Chodzi mi o to, abyśmy w naszej kulturze byli twórczy i żebyśmy umieli odróżniać plewy od ziarna [...]”.
Biskup Piotr Libera