W wieku 83 lat i w 60. roku kapłaństwa zmarł ks. prof. Czesław Rychlicki, płocki teolog dogmatyk. W płockiej katedrze i w Golubiu-Dobrzyniu odbyły się jego uroczystości pogrzebowe.
W czasie Mszy żałobnej w katedrze płockiej, której przewodniczył biskup Szymon Stułkowski, przemawiali przedstawiciele świata nauki, z którym był związany ks. prof. Czesław Rychlicki. Ks. prof. dr hab. Wojciech Cichosz, dziekan Wydziału Teologicznego UMK w Toruniu, zwrócił uwagę na triadę wartości, którymi kierował się zmarły teolog: człowieczeństwo, chrześcijaństwo, kapłaństwo. - Nasz współbrat nie uczył wielkiego kapłaństwa, nie uczył wyidealizowanego chrześcijaństwa, ale uczył przede wszystkim człowieczeństwa. Profesorze Czesławie, dziękuję ci za ten piękny porządek: człowieczeństwo, chrześcijaństwo, kapłaństwo – mówił ks. dziekan Cichosz. Także ks. prof. dr hab. Marek Tatar - prodziekan Wydziału Teologicznego UKSW zwrócił uwagę na "życzliwość, fachowość, a jednocześnie teologiczne, ludzkie i kapłańskie oblicze życia zmarłego".
Nie mogło zabraknąć również świadectwa ks. prał. Waldemara Turka z Watykanu. - Wykłady ks. profesora nie należały do najłatwiejszych, bo często używał wyszukanych, precyzyjnych w języku teologicznym słów. Śledziliśmy, na ile mogliśmy, te rozważania. Lubił dygresje, a wtedy opowiadał najczęściej o swoim pobycie w Rzymie, we Włoszech, czy w Hiszpanii. Dla nas te dygresje miały duże znaczenie, bo choć na chwilę mogliśmy się oderwać od toku solidnie przygotowanego wykładu, a także dlatego, że dotyczyły one świata, który wtedy był dla nas zamknięty i nieznany. Marzyliśmy, że może kiedyś będzie nam dane pojechać do Rzymu, albo do Ziemi Świętej. Tymi opowieściami on nam otwierał inny świat - mówił.
- Seminarium było dla ks. profesora nie tylko głównym środowiskiem pracy, ale również domem, miejscem codziennej egzystencji. Swoją obecnością wnosił charakterystyczny dla siebie koloryt i atmosferę. Był człowiekiem otwartym i wrażliwym na pomoc drugiemu. Na wiele sposobów wspierał księży i kleryków. Dzięki szerokim kontaktom chętnie pomagał wielu księżom studiującym w kraju i za granicą. W ostatnim czasie został wybrany do wyłożenia najtrudniejszego z „traktatów” - traktatu o cierpieniu. Widać było, jak proces przyjmowania woli Bożej, by wejść na drogę trudnego powołania wiele go kosztował. Był to czas pokornego przyjmowania każdego gestu niosącego pomoc i wsparcie. Cierpienie księdza profesora zmieniało jego samego, ale również ludzi, którzy starali się mu pomóc - powiedział ks. prał. Marek Jarosz, rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku.
Mszy św. pogrzebowej w Dobrzyniu n. Drwęcą przewodniczył biskup Roman Marcinkowski, modlili się wraz z nim biskupi Andrzej Suski i Józef Szamocki z Torunia. Biskup Mirosław Milewski sprawował jedną z Mszy św. przed pogrzebem ks. profesora. Trumna zmarłego kapłana spoczęła na cmentarzu parafialnym w Dobrzyniu.
am, wp