O Ekstremalnej Drodze Krzyżowej, która musi boleć i zawsze zmienia, nawet jeśli cuda są niewidoczne opowiadają: Dariusz Orlikowski, jeden z liderów okręgów EDK w Polsce, a zarazem jeden z koordynatorów płockiej drogi, oraz Jacek, jej wielokrotny uczestnik.
A jeśli nie doświadczymy na EDK niczego takiego, takiej iskry? Jeśli zostanie tylko ból i zmęczenie?
Jacek: My jesteśmy tacy, że wszystko chcemy mieć natychmiast. A ja mam w głowie słowa jednego księdza, który tłumaczył, że Pan Bóg to nie dezodorant, który od razu poczuję. A poza tym zawsze przypomina mi się Matka Teresa, która miała tak długo ciemności duchowe, a mimo to robiła swoje. Ja miałem to swoje doświadczenie dopiero na piątej drodze. Myślę, że każdy, kto przejdzie całość, to ma w sobie tę radość. Poza tym każdy ma jakieś intencje. Rozmawialiśmy niedawno, że pewnie w tym roku główną intencją będzie pokój na świecie. Ktoś idzie w jakimś konkretnym celu, nie tylko po to, by sobie przejść tę trasę. Jeśli ten mój ból, ten paznokieć, który zszedł, ofiaruję w jakiejś intencji, to będzie to miało sens. Nie ujmuję tym, którzy nie przeszli całości. Chwała im za to, że podjęli to wyzwanie. Przeszli tyle, ile mogli. Ale dobrze, że wyszli ze swojej strefy komfortu i podjęli to wyzwanie. A ono ma już w nazwie słowo "ekstremalna". Nas kusi, by sobie coś ułatwić, ale to ma boleć.
Darek: Ja na przykład nie doświadczam tej radości, ja jestem skoncentrowany na celu. Przejść, przeżyć. Tyle. Idąc, nie doświadczam tego mistycyzmu. Pamiętam jak dwa lata temu, na końcu EDK czekaliśmy na otwarcie Sanktuarium Bożego Miłosierdzia, a mnie zaczęło trząść. Nie czułem żadnej radości, żadnego mistycyzmu. Ale często jest tak, że jak wrócę po jakimś czasie do tych rozważań, myślę o tej drodze, to coś zaczyna we mnie kiełkować. Przypominam sobie, że gdy szedłem tam lub tam, to taka myśl się pojawiła… A może coś by z nią zrobić? Inna sprawa, to fakt, że jeśli nawet czegoś nie zobaczyłem, nie doświadczyłem, to nie znaczy, że tego nie było. Przecież można czasem przejść całe miasto i nie dostrzec ludzi. Mnie się wydaje, że EDK potrafi oczyścić głowę. Niektórzy doświadczą czegoś od razu, jak Jacek na tej ostatniej EDK, a inni później.
Każdy czerpie z tej drogi tyle ile może, ile chce?
Darek: Przypomina mi się św. Tereska, która powiedziała, że każdy jest jakimś naczyniem - naparstkiem, szklanką, czy dzbanem. Nieważne, jak dużym, ważne że się napełni. My mamy nadzieję, że dzięki tej drodze człowiek się wypełni Panem Bogiem. To jest tuż przed Niedzielą Palmową, więc wchodzimy w ten sposób w Wielki Tydzień, w najważniejsze wydarzenia w naszej wierze. Mnie osobiście jeszcze w Niedzielę Palmową bolą stopy. Ale jak słyszę Ewangelię o wjeździe do Jerozolimy, a potem o Męce Pańskiej, to mój ból jest niczym. Możemy rozważyć tę mękę, która była niewyobrażalnie większa niż nasza.
Jacek: Ja gdy wracam z EDK i wchodzę do domu, to cały się trzęsę ze zmęczenia, jak galareta. A nikt mnie przecież nie torturował, nie gnębił, tylko przeszedłem ten odcinek bezpiecznie. To pokazuje zaledwie namiastkę tego, co tam Pan Jezus musiał przejść.
am