Jak to było przed epidemią i co się stało potem...? Podsumowujemy kończący się rok i przełom, jaki przyniosła w naszym życiu epidemia koronawirusa.
Grudzień: Powroty, jubileusz, wojskowe pożegnanie
Madonna wróciła do Sierpca
Uroczyste wprowadzenie cudownej figury Matki Bożej Sierpeckiej do sanktuarium. ks. Włodzimierz Piętka /Foto GośćPo 5-miesięcznej gruntownej renowacji na wzgórze Loret powróciła cudowna figura Matki Bożej Sierpeckiej. Tę najstarszą figurę Maryi czczoną w diecezji płockiej poddano gruntownej konserwacji w pracowni konserwacji zabytków w Warszawie. Kosztowne prace sfinansował Wojewódzki Mazowiecki Konserwator Zabytków.
- Madonna ma piękną, młodszą twarz. Jest ona subtelniejsza, delikatna, ma rumieńce na twarzy, ale też przenikliwe oczy. Dla niektórych to będzie pewne zaskoczenie, gdy zobaczą trochę inną od tej, do której się przyzwyczaili, Sierpecką Madonnę - mówiła s. Miriam Pałasz, przełożona sióstr benedyktynek na wzgórzu Loret.
Ze wstępnych badań, analizy układu szat i pozycji Dzieciątka Jezus można przypuszczać, że rzeźba pochodzi z ok. 1340 r., a więc jest starsza o jakieś 20, 40 lat, niż do tej pory zakładano. Kolejna niespodzianka to ta, że figura jest wykonana z drewna wierzbowego, a nie lipowego, jak przypuszczano, i pierwotnie była wyższa, bardziej smukła, "gotycka". Z nieznanych przyczyn została ona skrócona o 7 cm. W czasie wykonanych prac odkryto pierwotne warstwy karnacji Madonny i Dzieciątka, a najwięcej trudności sprawiło ustalenie, jaki kolor miały szaty Maryi. Na podstawie studium porównawczego z innymi obiektami z tego okresu, na statuę nałożono tzw. wtórne złoto.
- Wciąż pozostają nieznanie okoliczności powstania i pierwotne miejsce przechowywania figury. Jednak we współpracy z historykami sztuki udało się zawęzić proweniencję do obszarów Małopolski, rzeźba bowiem posiada cechy wspólne z grupą sądecko-spiską - mówiła Paulina Gref, konserwatorka z Warszawy.
Sierpeckiej Madonny nie udało się zabrać ani rosyjskim zaborcom, ani niemieckim okupantom. W czasach niepokoju przechowywano ją u ludzi, w rodzinach, dzięki czemu możemy oglądać tę najstarszą w diecezji rzeźbę wotywną, słynącą cudownymi łaskami.
Jubileusz zgromadzenia
Klasztor pasjonistów (dawniej bernardynów) fundacji Pawła Kostki, brata św. Stanisława Kostki i sanktuarium Matki Bożej, Niepokalanej Przewodniczki w Przasnyszu. ks. Włodzimierz Piętka /Foto GośćOjcowie pasjoniści uroczyście rozpoczęli obchody 300-lecia zgromadzenia, które powstało, by w świecie krzewić nabożeństwo do męki Pańskiej jako najskuteczniejszego środka do osiągnięcia wszelkiego dobra. Obchody potrwają do stycznia 2022 r. i obchodzone będą pod hasłem: "Odnowić naszą misję. Wdzięczność, proroctwo, nadzieja”.
Z tej okazji papież Franciszek ogłosił Rok Jubileuszowy dla zgromadzenia, a kościoły, w których prowadzi ono duszpasterstwo, stały się miejscami uzyskiwania odpustów. W Polsce pasjoniści rozpoczęli działalność w 1923 r. w Przasnyszu, gdzie pobernardyński kościół i klasztor z obrazem Matki Bożej stały się ich kolebką. Przybyli oni z Włoch na zaproszenie bł. abp. Antoniego Juliana Nowowiejskiego i osiedlili się w mieście nad Węgierką. Objęli praktycznie ruiny kościoła i klasztoru, które bardzo ucierpiały w czasie I wojny światowej.
Rozpoczynając w Przasnyszu pasjonistowski jubileusz, bp Piotr Libera zauważył, że przypada on w "godzinie krzyża", z uwagi na trwającą epidemię koronawirusa. Zwrócił też uwagę, że hasło jubileuszu stawia ojców pasjonistów blisko maryjnego: "Fiat" ze zwiastowania, Jezusowego: "Pragnę" z krzyża, a także blisko różnego rodzaju biedy współczesnego człowieka.
Do 1 stycznia 2022 r., a więc przez cały czas trwania jubileuszu, w przasnyskim sanktuarium można uzyskać łaskę odpustu zupełnego pod zwykłymi warunkami.
Zakończenie ekshumacji w Forcie III w Pomiechówku
Trzy ceremonie pogrzebowe na terenie Fortu III zawsze gromadziły bliskich ofiar największej niemieckiej katowni na Mazowszu. Ilona Krawczyk-Krajczyńska /Foto Gość17 grudnia odbył się trzeci pochówek ekshumowanych ofiar niemieckich zbrodni. To ostatnia ceremonia pogrzebowa, która zamyka pierwszy etap prac Instytutu Pamięci Narodowej na terenie dawnego więzienia karno-śledczego w Pomiechówku. - Mamy tutaj ponad 170 grobów indywidualnych, dodatkowo w osobnej mogile składamy zdefragmentowane szczątki ok. 100 ofiar, których nie udało się wyodrębnić. Nie jest to dużo, jeżeli spojrzymy na liczbę ofiar, które straciły tu życie. (...) W trakcie tegorocznych prac ekshumacyjnych rozpoznaliśmy miejsce, gdzie był stos, swoisty ruszt, na którym palono ciała, natomiast nie zostało wyjaśnione do końca, gdzie Niemcy wywozili spopielone szczątki. Możliwe, że w przyszłości uda się to ustalić. Mamy jeszcze wielkie zobowiązania wobec tego miejsca, wobec ofiar i ich rodzin - mówił Adam Siwek, dyrektor Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN.
Modlitwę nad otwartymi mogiłami poprowadził ks. Tomasz Cymerman, proboszcz parafii pw. św. Anny w Pomiechowie, a przed rozpoczęciem pochówku ks. mjr Marcin Czeropski, kapelan 9. Brygady Wsparcia Dowodzenia Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych stacjonującej w Białobrzegach, poświęcił pamiątkowy krucyfiks podarowany przez tę właśnie brygadę.
Kolejnym krokiem będą zaplanowane na nadchodzący rok prace koncepcyjne, związane z przekształceniem fortu w cmentarz wojenny oraz zorganizowanie w nim przestrzeni umożliwiającej działania edukacyjne, pokazujące okrutną historię tego miejsca.