Wspominamy dwie niezwykłe siostry pasjonistki, które zmarły w ostatnich miesiącach.
Ukształtowała je ta sama rodzina zakonna. Z pasją przeżywały swoje powołanie: jedna w seminarium, zaś druga - szczególnie w katechezie i w heroicznym geście ofiarowania u kresu swego życia.
15 maja w wieku 89 lat zmarła siostra Bartłomieja Orzoł, pasjonistka. – Była naszym "nieformalnym wychowawcą" – powiedział o niej w dniu pogrzebu bp Mirosław Milewski.
Ona zaś zawsze powtarzała, że kocha wszystkich księży i kleryków i że za nich się modli. Urodziła się 15 czerwca 1931 r. w parafii Baranowo k. Przasnysza (obecnie diecezja łomżyńska). Miała sześcioro rodzeństwa. Jak sama mówiła, od dzieciństwa chciała swoje życie poświęcić Bogu. Odkrycie powołania zakonnego zawdzięczała św. Teresie od Dzieciątka Jezus. W domu rodzinnym znalazła kiedyś jej obrazek, a poznawszy od mamy historię życia świętej, nie rozstawała się z nią, mówiąc: "Teresa jest moja".
Gdy miała 23 lata, wstąpiła do zgromadzenia sióstr pasjonistek w Płocku. W 1956 r. łożyła pierwsze śluby zakonne, a w 1961 r. – śluby wieczyste. W 1956 r. została skierowana do pracy w seminarium duchownym w Płocku. Pracowała tam w dziale gospodarczym, a następnie przez 32 lata prowadziła dom bp. Jana Wosińskiego. W 1996 r. przeszła na emeryturę, ale dalej pracowała w kuchni seminaryjnej i do końca życia pozostała w seminaryjnej wspólnocie sióstr pasjonistek.
Warto przypomnieć pewien epizod z życia siostry Bartłomiei, która biegiem wstępowała do klasztoru. – Przyjechałam do Płocka autobusem. To był 1954 r. Moje rzeczy miałam spakowane w kilku zawiniątkach. O ile moi najbliżsi pomogli mi wsiąść do autobusu z bagażami, o tyle w Płocku nie znałam nikogo, kto by mi pomógł. Wpadłam więc na pomysł, aby część rzeczy schować pod ławkę na dworcu, a sama pobiegłam szybko do klasztoru sióstr z częścią mojego bagażu. Potem wróciłam na dworzec po resztę rzeczy. Kto wie, gdzie w Płocku jest stary dworzec PKS na Jachowicza i gdzie jest dom sióstr pasjonistek na Sienkiewicza, domyśla się, że było to spory kawałek drogi. Jednym słowem, biegiem wstępowałam do sióstr pasjonistek – opowiadała przed kilkoma laty ze swoim poczuciem humoru siostra Bartłomieja.
Tak napisał o zmarłej siostrze Bartłomiei ks. Franciszek Kuć, dawny ekonom seminaryjny: "Cudowna Siostra. Znaliśmy się od 54 lat. Dziękuję Ci, kochana Siostro, za dar twojego serca, za twoją wiarę i wyjątkową pokorę. Dziękuję za twoją pracę na rzecz seminarium i za to, że w każdym człowieku dostrzegałaś Chrystusa. Powtarzałaś, że zawsze modliłaś się za mnie. Ja będę pamiętał o Tobie". A seminarium żegnało ją m.in. słowami z żałobnej klepsydry: "Poświęciła całe życie i oddała serce ukochanemu seminarium".
Siostra Bartłomieja została pochowana w grobowcu sióstr pasjonistek na cmentarzu katolickim w Płocku.
Ilona Krawczyk-Krajczyńska