Pokonują wiślane płycizny, burze i problemy techniczne, by przepłynąć Polskę z relikwiami św. Jana Pawła II - tratwa "Pielgrzym" zawitała m.in. do Czerwińska i Płocka.
Tę nietypową jednostkę pływającą znają już lokalni żeglarze i wodniacy, bo to już jej trzeci taki flis rzeczny. "Pielgrzym" pływał już po wodach polskich rzek m.in. dla uczczenia 100. rocznicy powstania Ligii Morskiej i Rzecznej. Jednak dwa poprzednie rejsy, jak mówi komandor tej wyprawy Wojciech Chodkowski, były pewną zaprawą.
- Nie byłoby możliwe to, aby odbyła się obecna wyprawa, którą chcemy uczcić 100. rocznicę urodzin św. Jana Pawła II, gdyby nie te dwie wcześniejsze próby. Oczywiście, tamte rejsy też miały swojej cele, ale były także okazją do szkolenia załogi, dopracowania tratwy, nauczenia się rzeki czy schodzenia z mielizny - wyjaśnia żeglarz z Wyszkowa, z klubu "Spinaker", od którego praktycznie zaczęła się historia "Pielgrzyma".
Tratwa, której trudno nie zauważyć dzięki 18-metrowemu masztowi z banderą papieską oraz olbrzymiemu banerowi z wizerunkiem Jana Pawła II pokrywającemu zadaszenie pokładu, płynie z Krakowa, a właściwie od kilometra 0 Wisły do Pucka, gdzie 100 lat temu odbyły się symboliczne zaślubiny Polski z morzem. Ten rejs jest wyjątkowy z jednego głównego powodu - na pokładzie z 4-osobową załogą płyną relikwie papieża Polaka w relikwiarzu zaprojektowanych przez prof. Czesława Dźwigaja. W tej miniaturowej, oryginalnej realizacji autora projektów ponad 80 pomników Jana Pawła II święty błogosławi Najświętszym Sakramentem, a jego bose stopy mają być niejako przedłużeniem stóp Chrystusa. Święty więc błogosławi mijanym miastom i wioskom, a załoga tratwy "pokazuje" mu Polskę.
- Płyniemy z tym relikwiarzem i niejako pokazujemy Ojcu Świętemu, jak się Polska zmieniła, również dzięki jego pontyfikatowi. Bez niego nas by teraz tutaj nie było - mówi W. Chodkowski, który uczestniczył w pielgrzymkach papieża do ojczyzny i był m.in. także w Płocku w 1991 roku. - Pamiętam też moment pogrzebu Jana Pawła II i to, jak we wszystkich miastach, na wszystkich ulicach zapłonęły znicze. Wszyscy byliśmy inni. Minęło 15 lat i tak, jakby się wszystko odwróciło w drugą stronę... - uważa.
Żeglarze czują, że z relikwiami płynie się inaczej, że to nie jest zwykła, towarzyska wyprawa. Starają się codziennie uczestniczyć w Mszy św., począwszy od tej pierwszej 18 maja pod Wawelem, i codziennie rankiem śpiewają "Kiedy ranne wstają zorze", a wieczorem Apel Jasnogórski. I czują Bożą opiekę.
Do stałej załogi, którą tworzy trzech panów i jedna pani, dołączają goście, czasem nieznane im osoby. A na kolejnych przystankach odwiedzają ich dobrzy znajomi. Tak było także w Płocku, gdzie żeglarze z "Pielgrzyma" mają zaprzyjaźnionych marynarzy - kapitanów Stanisława Fidelisa i Jerzego Pielacińskiego. Na pokładzie odwiedzili ich też duchowni zaprzyjaźnieni z wodniakami - ks. prof. Wojciech Góralski i ks. Stefan Cegłowski, proboszcz płockiej katedry, w której załoga uczestniczyła w Mszy św.
Jeszcze nie wiadomo, czy tegoroczna wyprawa "Pielgrzyma" będzie jego ostatnią, ale na pewno ma ona przyczynić się też do zgromadzenia pieniędzy na budowę pomnika św. Jana Pawła II w Wyszkowie.
am