Starsi pamiętają, że dawniej 13 listopada należał do św. Stanisława Kostki. To było jego święto, a kościoły z tej okazji szczelnie wypełniały dzieci i młodzież.
Na pierwszy rzut oka miejscowość ta nie różni się od innych wsi północnego Mazowsza. I, jak przyznają mieszkańcy, żyje się tu podobnie, jak gdzie indziej.
- Życie społeczne układa się dobrze, nie ma wielu sporów, a jeśli już są, to raczej nieduże - ocenia Henryk Rogalski. - Nie ma też chuligaństwa czy pijaństwa.
- To miejsce, jak każde inne, zwykła, tradycyjna wieś, mała grupa ludzi, którzy dobrze się znają, bo mieszkają razem od oseska do późnej starości - dodaje Agata, córka pana Henryka, która opuściła Rostkowo 20 lat temu. - To miejsce, do którego mam wielki sentyment, zawsze będę do niego wracać i ma dużo miejsca w moim sercu, nie tylko dlatego, że mieszka tam moja rodzina oraz koledzy i znajomi. Skończyłam tam szkołę podstawową, w której potem przez kilka lat pracowałam. To jest środowisko, w którym wyrosłam i które mnie ukształtowało.
- Rostkowo to moja rodzinna miejscowość, więc zawsze była mi bliska i nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej - dzieli się Anna Krawczyk. - Po 12 latach tutaj wróciłam, aby wraz ze swoją rodziną zacząć wszystko od początku, i od kilku lat układamy sobie życie w spokojnym, zadbanym i dobrze rozwijającym się Rostkowie. Niezmiernie cieszy mnie to, że oprócz rodowitych rostkowian, także rodziny spoza naszego obszaru, zdecydowały się związać swoją przyszłość z tym wyjątkowym miejscem. Nie ukrywam tego, że czasem zastanawiam się, czy decyzja o powrocie była słuszna, ale pragnę wierzyć, że najsłuszniejsza. Może to św. Stanisław Kostka sprowadził nas tu z powrotem, bo to do niego najczęściej uciekam się w modlitwie prosząc o opiekę. To mój patron, mój ziomek, który w tak piękny sposób rozsławił nasze Rostkowo, i dzięki niemu dorastałam w przekonaniu o wyjątkowości mojej wsi. Zawsze, gdy tylko pojawia się okazja, aby nowo poznane osoby poinformować skąd pochodzę, z dumą odpowiadam, że z Rostkowa. Cieszy mnie też widok licznie odwiedzających sanktuarium pielgrzymów, zarówno tych z dalszych części Polski, jak i z pobliskich miejscowości, którzy w formie odpoczynku decydują się na wycieczki rowerowe szlakiem św. Stanisława Kostki.
O szczególnym charakterze miejscowości przekonani są też inni jej mieszkańcy. - Rostkowo znane jest w Polsce i poza jej granicami ze względu na to, iż tu właśnie urodził się św. Stanisław - przypomina nauczycielka historii Grażyna Sobiesiak. - Gdyby nie to ważne wydarzenie, najprawdopodobniej nigdy nie stanąłby tu kościół, nie odwiedzaliby tego miejsca ludzie, przyjeżdżając tu z bliska i z daleka.
- Dla mnie to przede wszystkim wielki zaszczyt i duma, że mogę tu mieszkać - dzieli się Włodzimierz Stolarczyk, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Rostkowie. - Zaszczyt, a zarazem i obowiązek, coś co nas jako mieszkańców obliguje, aby coś na miarę swoich możliwości w związku z tym robić. Żyje tu toczy się normalnie, jak w każdej wiosce, ale dzięki temu, że jest to jednak miejsce szczególne, wiele się w Rostkowie dzieje. Nie tylko od uroczystości do uroczystości, ale też na co dzień czuje się tu ducha św. Stanisława Kostki.
Wojciech Ostrowski. ks. Włodzimierz Piętka