22 lutego czyni Płock miastem świętym i niepowtarzalnym. Z różnych części diecezji i Polski przybyli pielgrzymi do sanktuarium Bożego Miłosierdzia na Starym Rynku.
W tym dniu niewielka kaplica jest zdecydowanie za mała, aby pomieścić pielgrzymów. Od pierwszej Mszy św. o 6.30 była szczelnie wypełniona przez cały dzień: na Mszach św., w Godzinie Miłosierdzia, podczas adoracji w ciszy i w kolejkach do spowiedzi.
Co było wyjątkowe w tej modlitwie serc? Serdeczne spojrzenia na obraz "Jezu, ufam Tobie" i na monstrancję z Najświętszym Sakramentem. W tym dniu szczególnie powtórzyła się ta łaska, o której pisała św. s. Faustyna dokładnie 88 lat temu: "W milczeniu wpatrywałam się w Pana, dusza moja była przejęta bojaźnią, ale i radością wielką" (DZ 47). W Godzinie Miłosierdzia modlono się m.in. tymi słowami:
To uroczysty dzień objawienia światu wizerunku Jezusa Miłosiernego. Dziękujemy Ci, Panie, za dar tego wizerunku i za miejsce, w którym objawiłeś się po raz pierwszy jako Król Miłosierdzia. Spraw, aby Twoje miłosierdzie odbiło się w naszym życiu.
- Gdy Jezus przyszedł do s. Faustyny, tu w Płocku 22 lutego 1931 roku, na świecie trwał wielki kryzys ekonomiczny. To był wstrząs, nie tylko gospodarczy, bo to, co do tej pory było pewne, runęło. Ludzkie kalkulacje zawiodły, a z biedą materialną pojawiła się bieda moralna - przypomniał kontekst pierwszego objawienia ks. Dariusz Malczyk - pracownik Sądu Biskupiego Płockiego, który przez cały dzień był kaznodzieją w sanktuarium na Starym Rynku.
- Gdy Pan Jezus objawił się św. Faustynie, nie zaczynał od wielkich rzeczy: kazał jej sporządzić naczynie, aby uczyć się ufności. On przychodzi i dziś, aby smutnym, rozczarowanym i chorym dać lekarstwo i równowagę, aby przywrócić radość i nadzieję, On wychodzi do człowieka, który odwrócił się od Niego, On przychodzi, aby przeprowadzić go przez kryzys - akcentował kaznodzieja. I dodał: - Miłosierdzie Boże podnosi i dźwiga, każe patrzeć z nadzieją w przyszłość, bo przypomina nam wszystkim, że jesteśmy w rękach Bożych, że mimo naszej kruchości możemy patrzeć w oczy samego Boga.
Wśród pielgrzymów w tym dniu są pani Anna z Makowa Mazowieckiego i Agnieszka z Piły. Kilka razy w roku przyjeżdżają do płockiego sanktuarium, "aby zostawić tu ciężary swojego serca". - To jest tak wielkie i święte miejsce, do którego wciąż musimy wracać, i chciałybyśmy, żeby jak najwięcej osób o tym miejscu objawień wiedziało i odkryło je dla swojej wiary - dodają.