Druhowie z Płocka i okolic spotkali się w kościele św. Dominika w Płocku na VII Zaduszkach Strażackich.
Mszy św. przewodniczył ks. Andrzej Zakrzewski, diecezjalny duszpasterz strażaków. W przebieg liturgii i modlitwy za zmarłych włączyli się druhowie oraz zespół muzyczny "Tłuchowianie" pod dyrekcją druhny Wioletty Kuczmarskiej.
W Zaduszkach uczestniczyli strażacy z Państwowej Straży Pożarnej w Płocku, a także jednostek Ochotniczej Straży Pożarnej m.in. z Gąbina, Blichowa, Sierpca i Tłuchowa.
O wymowie listopadowych dni, o uroczystości Wszystkich Świętych i Dniu Zadusznym mówił w kazaniu ks. Marek Jarosz, rektor WSD w Płocku. - Bardzo często nasze myślenie zdominowane jest naszym "tu i teraz", a śmierć i zbliżający się koniec naszego życia są przysłonięte bieżącymi sprawami. (...) Logika Bożego Miłosierdzia jest prosta: wielkość człowieka rodzi się w służbie drugiemu człowiekowi, a pozorne zwycięstwa stają się naszym przekleństwem. Zaś przegrana jest źródłem wzrostu, pociągającym nas ku jeszcze większemu zaangażowaniu i miłości - mówił ks. rektor.
Zwrócił uwagę na etos strażaka w perspektywie świętości:
- Świętymi są ci, którzy czynią dobro i na serio traktują prośby i troski innych ludzi: pokrzywdzonego przez żywioły, zrozpaczonego w wypadku drogowym, bezradnego starszego człowieka, którego kot albo pies znalazł się w tarapatach, z jednakową powagą i troską podchodzą do każdego człowieka. Czynią i zachowują się tak, jak serce im podpowiada, służą czynną pomocą, bo wiedzą, że słowa "pomoc" i "służba" nie mogą być wypowiadane jedynie na akademiach i na uroczystych apelach. To ma być chleb powszedni i powietrze, którym należy oddychać na co dzień.
- Święci to ludzie, którzy starają się czynić to, co głoszą, i w co wierzą, a ich czyny wielu chce naśladować - czyny zawsze proste, jednoznaczne i konsekwentne. Nie obawiają się, że kiedyś zabraknie im siły mówić, bo wiedzą, że najmocniejsza ich stroną jest dobry gest albo czasami tylko wyraz twarzy, który powie wszystko. Żeby tylko nasze czyny były zdolne powiedzieć zawsze tyle, ile wypowiadają nasze usta…
- Święci to ludzie z dobrą pamięcią, bo zawsze pamiętają o tym, że zanim pouczać innych, samemu należy realizować swoją powinność. W przeciwnym razie stają się nie nauczycielami, a egzekutorami. Rozliczają innych, porządkują świat, racjonalizują działania i procedury, tylko że… ludzie od nich odchodzą… Dobra pamięć pozwala pamiętać, że nie ma innej drogi do miłości bliźniego, jak tylko wspólne branie na barki ciężarów i odpowiedzialności.
- Święci to ci, którzy nie lubią się za bardzo pokazywać, denerwują się, gdy ciągle ich pozdrawiają. Wiedzą, że niektóre czyny muszą być ukryte, bo tylko wtedy są prawdziwe, szczere i Jezusowe. Dlatego ciągle sobie powtarzają: „Sługą nieużytecznym jestem”.
Waleria Gordienko, red