To jest bohater na miarę Polski, człowiek, którego życiorys jest tak niezwykły jak Witolda Pileckiego - uważa Janusz Wolniak, autor wystawy o Czesławie Czaplickim ps. "Ryś".
Ekspozycja poświęcona postaci tego oficera Narodowych Sił Zbrojnych i Armii Krajowej oraz żołnierza podziemia antykomunistycznego została udostępniona dla zwiedzających w dworku w Chojnowie koło Przasnysza. Jej autor bardzo cieszy się, że trafiła ona właśnie tam, do miejsca położonego zaledwie kilka kilometrów od wsi Zacisze, gdzie w 1922 r. "Ryś" przyszedł na świat. Wystawa, która była wcześniej prezentowana we Wrocławiu, została przekazana przez autora do dyspozycji lokalnej społeczności gminy Czernice Borowe. Można powiedzieć, że w ten sposób po bardzo wielu latach żołnierz ten symbolicznie powrócił w swoje rodzinne strony.
- W tym miejscu opowiadaliśmy już o I i II wojnie światowej, dzisiaj czas opowiedzieć o czasach powojennych – mówił witając uczestników uroczystego otwarcia wystawy w chojnowskim dworku Wojciech Brzeziński, wójt gminy Czernice Borowe. - Nie było we Wrocławiu bardziej szanowanego człowieka, który rozpoczynałby wszystkie imprezy, czy 11 listopada czy 3 maja, wszystkie parady wojskowe – wspominał autor wystawy. - Wszędzie tam Czesław szedł na czele, mimo, że był ze środowiska żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, które kiedyś uważano za bardzo kontrowersyjne. Takiego, prowadzącego poczty sztandarowe, zapamiętało go wiele osób.
Janusz Wolniak poznał Czesława Czaplickiego podczas wspólnej pracy w Zarządzie Regionu Dolnośląskiego NSZZ Solidarność. Mimo dużej różnicy wieku szybko się zaprzyjaźnili. – Poznałem go jako miłego, statecznego, kulturalnego, szacownego pana - opowiadał. - Nigdy nie podnosił głosu. Zawsze był zatroskany o Polskę. Przez cały czas, do 2006 r. kiedy zmarł, żył teraźniejszością. O przeszłości nie chciał za bardzo rozmawiać. Mam spore wyrzuty sumienia, że za jego życia go o tę przeszłość nie pytałem, mimo, że kilka lat przed śmiercią podarował mi z dedykacją swoją książkę. Zajęty wieloma sprawami nie przeczytałem jej.
Dopiero po śmierci "Rysia" Janusz Wolniak poznał niezwykłą drogę życia swojego starszego przyjaciela. - I wtedy postanowiłem, że zrobię wszystko żeby tę postać upowszechnić w świadomości nie jakiegoś małego środowiska, ale Polski.
Pragnienie to zaowocowało wystawą, która na 15 planszach prezentuje życie niezwykłego człowieka od urodzin do śmierci, które, jak zauważył J. Wolniak, mogłoby posłużyć jako materiał do nakręcenia filmu sensacyjnego.
Wojciech Ostrowski