- Żeby doświadczyć szczęścia małżeńskiego, trzeba nieustannie o to małżeństwo zabiegać - przekonywali w Przasnyszu Joanna i Norbert Dawidczykowie.
Są małżeństwem od 16 lat, a każdy kolejny dzień małżeńskiego kroczenia razem uważają za wielką radość i dar. Mają troje dzieci na ziemi oraz jedno w niebie. Związani ze wspólnotą Odnowy w Duchu Świętym w Ostrołęce, gdzie mieszkają, czują się szczególnie wezwani do posługi na rzecz rodzin, a szczególnie małżeństw, pragnących odkurzyć małżeńską miłość lub naprawić to i owo w swoim związku. Z tego powodu w ciągu roku, w różnych rejonach Polski, wspólnie prowadzą tygodniowe rekolekcje dla rodzin i dla narzeczonych. Organizują też weekendy dla rodzin, dni skupienia, randki małżeńskie i konferencje tematyczne. Uważają, że pomoc małżeństwom stała się ich misją i pasją. Tematyce tej poświęcili swoją książkę "Bigos małżeński".
W Przasnyszu Joanna i Norbert poprowadzili warsztaty dla małżonków zatytułowane "Jak ze sobą rozmawiać?". - Te warsztaty miały być o komunikacji w małżeństwie, ale ich podstawowym założeniem było chęć przekonania małżonków, że warto zabiegać o małżeństwo i że jest ono dynamiczną wspólnotą, ciągle zmieniającą się, ale też taką, o którą nieustannie trzeba dbać – wyjaśnia Joanna. - Żeby poczuć szczęście małżeńskie, trzeba nieustannie o to małżeństwo zabiegać.
Warsztaty odbywały się według wcześniej wypracowanej przez Joannę i Norberta formuły. Składały się z serii krótkich konferencji wprowadzających w takie zagadnienia jak: źródła, dla których nie chcemy rozmawiać w małżeństwie, bariery w słuchaniu oraz obszary poznawcze. Po każdej konferencji małżonkowie mieli za zadanie wspólnie, w przedstawiony przez prowadzących sposób, przećwiczyć to, o czym była mowa.
- Jeśli są chętni, to my jesteśmy chętni do przyjeżdżania, dlatego, że nam bardzo zależy na małżeństwach – zapewnia Norbert. - Im bardziej się angażujemy, tym bardziej widzimy sens tego. Czy warsztaty się udały, zależy trochę od specyfiki miejsca czy osób, które przychodzą. To jest zawsze nie do przewidzenia. Wiele czynników na to się składa: jak ludzie się angażują, czy mają już doświadczenie takich poszukiwań, czy mają jakieś większe czy mniejsze problemy w małżeństwie, czy są w kryzysie, jak otwarci są na przyjmowanie treści. Tu możemy śmiało powiedzieć, że byliśmy w kontakcie czyli tak jak lubimy. Pod tym względem spotkanie bez wątpienia jest udane. Gra nie toczy się o to, abyśmy tu miło spędzili czas, ale o to, żeby małżonkowie, którzy uczestniczą w warsztatach, mogli w domu, w nowy sposób spojrzeć na swoje małżeństwo i na nowo, z nowym zapałem zacząć o nie zabiegać.
- Jeżeli efektem tych ćwiczeń, które małżonkowie tu wykonywali, jest na przykład postanowienie małżeńskie, że każdego dnia będziemy ze sobą rozmawiali 10 minut o swoich uczuciach i marzeniach, to już jest to wielki sukces – uważa Joanna. - A jeżeli jeszcze to wdrożą w życie, to już po prostu będzie rewelacja, bo coś się zacznie dziać w małżeństwie, przemieniać na lepsze. To małżeństwo zacznie się rozwijać. Dla nas, po ludzku owoce tych warsztatów są nieprzewidywalne. Nieraz może być tak, że tutaj została rzucona iskierka, która zapłonie dopiero za kilka miesięcy, bo dopiero wtedy jakaś para dojrzeje do tego żeby coś ze sobą zrobić.
- Tak ewangelicznie byśmy powiedzieli, że jeden sieje, a drugi zbiera plon – dopowiada Norbert. - Jesteśmy przekonani, że to będzie przynosiło owoce, większe lub mniejsze. Chcemy to robić i robimy z zapałem.
Wojciech Ostrowski