Bp Piotr Libera wspominał 35. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w parafii Miłosierdzia Bożego w Skępem, przeżywającej 20-lecie istnienia.
Publikujemy kazanie biskupa płockiego wygłoszone 13 grudnia w parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Skępem.
Czcigodni bracia kapłani i ojcowie bernardyni z ks. dziekanem kanonikiem dr. Andrzejem Zakrzewskim i ks. proboszczem Romanem na czele, wielebne siostry służki; szanowny panie starosto powiatu lipnowskiego, szanowny panie burmistrzu miasta i gminy Skępe, szanowni przedstawiciele władz samorządowych i oświatowych, służb mundurowych, druhny i druhowie Ochotniczych Straży Pożarnych, zaproszeni mili goście, siostry i bracia zgromadzeni w tym kościele i łączący się z nami dzięki transmisji internetowej Katolickiego Radia Diecezji Płockiej.
I. "Biada buntowniczemu i splugawionemu miastu, co stosuje ucisk! Nie słucha głosu i nie przyjmuje ostrzeżenia, i nie ufa Panu i nie przybliża się do swego Boga".
Dzień dzisiejszy, to w całej naszej Ojczyźnie dzień pamięci i zadumy nad jedną z najtrudniejszych, najbardziej dramatycznych rocznic w naszych polskich dziejach. 35. już rocznicą, ale przecież świeżą, bolesną jak i niezagojoną raną. Doskonale korespondują z tym, co się wtedy stało, słowa Biblii, których przed chwilą wysłuchaliśmy: "Biada buntowniczemu i splugawionemu miastu /państwu, co stosuje ucisk!". Biada także dzisiaj, gdy tę bolesną rocznicę wykorzystuje się do siania niesnasek! Biada, gdy plugawi się pamięć o krzywdzie! Biada, gdy zwycięża krótkowzroczność bieżących porachunków! Dlatego wyrażam słowa szczerego uznania za to, że Wasz powiat, Wasza gmina, Wasze miasto obchodzi to bolesne wspomnienie w tej świątyni – świątyni Bożego Miłosierdzia. Gdzie lepiej jak nie w murach świątyni dedykowanej Bożemu Miłosierdziu opowiedzieć o upokorzeniu, upodleniu tamtych dni? Gdzie, jak nie przed Bogiem, wypowiedzieć tamten ból, krzywdę i upokorzenie. Posłuchajcie kilku krótkich wspomnień...
Najpierw z aresztowania i wywózki: "Po zakrętach orientujemy się, jaką trasą jedziemy. Domysły: do Rosji? Do więzienia?... Zatrzymujemy się w okolicach Soczewki.. Jeden z kolegów przeciska się do mnie i mówi: <<Panie Janku, oni nas w tym lesie pozabijają...>>".
Z przesłuchania jednej z działaczek związkowych: "Ubek na komendzie nie mówi do mnie inaczej jak per <<dziwko>>... <<Dziwko, mów, bo Twoja córka już jedzie do domu dziecka>>...".
Z dziejów sztandaru Solidarności: "Sztandar został skonfiskowany przez Służbę Bezpieczeństwa i zaginął. Przez wiele miesięcy nikt nie wiedział, gdzie jest. Po roku 1989 odnalazł się w Warszawie i został przywieziony przez Jana Chmielewskiego... W opłakanym stanie, podeptany – z odciskami butów, rozdarty, poplamiony...".
Tak, gdzie, jak nie przed Bogiem, który zna ludzkie sumienia, można wypowiedzieć taki ból, taką krzywdę i takie upokorzenie?! Ból związany z tym, o czym tak wymownie śpiewaliśmy w słynnej pieśni stanu wojennego, ułożonej przez kapłana – ks. Karola Dąbrowskiego, michaelitę: "Ojczyzno ma /Tyle razy we krwi skąpana. /Ach jak wielka dziś twoja rana /Jakże długo cierpienie twe trwa. /Tyle razy pragnęłaś wolności /Tyle razy tłumił ją kat /Ale zawsze czynił to obcy /A dziś brata zabija brat".
A dziś brata zabija, krzywdzi, internuje brat... To jest największa przestroga, którą trzeba z tego wspomnienia wynieść. I lekcja, której wszyscy musimy się nauczyć. Także z dzisiejszej Ewangelii. Bracie, mogłeś zbłądzić, mogłeś się pogubić, ale miałeś, masz sposobność nawrócenia, opamiętania, jak ten drugi ewangeliczny brat i poczuć się jak celnik i nierządnica, którym darowano i którzy jeszcze innych wyprzedzą w drodze do królestwa Bożego. W ostatnich latach umierali najwięksi twórcy stanu wojennego. Czy któryś z nich przyznał się, wyraził skruchę? Czy któryś z nich pojechał do Mamy bł. ks. Jerzego i powiedział: "Pani Marianno, przepraszam za tę zbrodnię na Pani Synu, przepraszam za te kłamstwa, które rozpowszechnialiśmy – tak naprawdę ze śmiercią ks. Jerzego to było tak i tak, przepraszam za proces toruński, który szczerze mówiąc zaaranżowaliśmy jako proces nad ks. Jerzym".
Czy któryś z nich zdobył się na to, żeby wynagrodzić krzywdy tym, których wtedy kazali pałować, internować, straszyć Sybirem? Których zabito? Nie, oni płacili potężne emerytury nie ofiarom, ale oprawcom! A dzisiaj jeszcze tyle gry tą tragiczną datą! Jakże więc nie powtarzać: "Ojczyzno ma! Ojczyzna ma".
My jednak – Umiłowani - nie chcemy dzisiaj obchodzić rocznicy próby zamordowania Solidarności przez juntę Jaruzelskiego. My pragniemy upamiętnić ten czas także jako czas chwały polskich sumień – sumień, ukształtowanych na niezmiennych ideałach, wpisanych w hasło: Bóg, Honor, Ojczyzna. "Przed oczyma staje mi twarz Wojtka [Wiścickiego] – wspomina ktoś przywódcę płockiej Solidarności z dni internowania. Z sumiastym wąsem, lekko pochylona sylwetka, w kurtce z czarną opaską na rękawie po zamordowanych górnikach w kopalni Wujek, w czapce z daszkiem i wysokich butach. Wilniuk, w Biblii nosił wizerunek Matki Boskiej Ostrobramskiej. Szybkim krokiem przemierzał kilkadziesiąt kroków więziennego spacerniaka... W Wigilię ‘81 roku podjęliśmy z Wojtkiem inicjatywę podzielenia się opłatkiem z pilnującymi nas funkcjonariuszami. Najpierw była konsternacja. Potem oni płakali jak bobry i do ucha szeptali nam życzenia odwagi i wytrwałości. Nie wiem, jak zachowały się inne cele. My tak postąpiliśmy...".
Z czego brały się takie zachowania, jak gest dzielenia się opłatkiem ze strażnikami w obozie dla internowanych? Czy potrafimy prosto i zwyczajnie odpowiedzieć: z wiary i Ewangelii? Czy potrafimy jeszcze dostrzec, że ludzie ci czerpali z ideałów: Bóg, Honor, Ojczyzna, którym towarzyszył krzyż, wizerunki Pani Jasnogórskiej i Matki Bożej Ostrobramskiej, portret św. Jana Pawła II? I że jest to nasze dziedzictwo, które zobowiązuje, które przyzywa, którego trzeba strzec i na którym trzeba budować wolną Polskę?