Kto wierzy plotkom w upadek Polskiego Banku Spółdzielczego w Ciechanowie, wycofuje z niego swoje oszczędności. Ale czy warto wierzyć plotkom?
Polski Bank Spółdzielczy w Ciechanowie, którego początki działalności sięgają 1899 r., przeżywa trudne chwile.
Klienci wycofują oszczędności, a samorządy likwidują konta. Zarząd zapewnia, że bankowi nie grozi upadłość i zawiadamia prokuraturę o podejrzanych sms-ach.
Od kilku dni na ul. Warszawskiej - w centrum Ciechanowa - przed budynkiem PBS ustawiały się długie kolejki. Zaniepokojeni klienci przychodzili już od piątej rano. Niektórzy zajmowali miejsce poprzedniego dnia wieczorem.
Powód? Oświadczenie Komisji Nadzoru Finansowego o wszczęciu "postępowania administracyjnego w przedmiocie ustanowienia zarządu komisarycznego".
W środę 26 października do oczekujących w długiej kolejce wyszedł członek zarządu Banku Jakub Bilnik.
- Chciałbym zaapelować do was jako ciechanowian, mieszkańców Ciechanowa, żebyście nie powodowali kłopotów, bo jeśli wyniesiecie z tego banku wszystkie pieniądze, to nie będzie miał na czym zarabiać - apelował.
Inny członek zarządu, pełniący obowiązki prezesa PBS Andrzej Kopeć uspokajał. - Sytuacja Banku jest stabilna, na bieżąco realizujemy wszystkie swoje zobowiązania i zlecenia klientów. Panika jest nieuzasadniona - oznajmił.
Kolejkowiczów to nie przekonało. - Prezes nas uspokaja, ale z tego co słyszymy i wiemy, ten program naprawczy jest realizowany od roku i nic się nie zmienia, a to zarząd został zmieniony, a to jest nowy prezes, ludziom nie ma się co dziwić – powiedział nam jeden z nich.
- W każdej plotce jest jakaś część prawdy, ja tyle oszczędzałem i co mam stracić? Każdy się boi - dodał inny.
Napiętej sytuacji nie uspokoiło ubiegłotygodniowe wycofanie publicznych pieniędzy z PBS przez ciechanowski Urząd Miasta.
- Prezydent miasta ma obowiązek strzec publicznych pieniędzy i jeśli pojawia się choć cień zagrożenia, nie można ryzykować. Są znane w Polsce przykłady samorządów, które takich decyzji w odpowiedniej chwili nie podjęły i straciły publiczne pieniądze. Trzeba pamiętać, że Bankowy Fundusz Gwarancyjny zabezpiecza wszystkie zgromadzone środki do 100 tys. euro. W przypadku miasta są to dużo wyższe kwoty, dla których nie ma żadnego prawnego zabezpieczenia. To była decyzja wynikająca z poczucia ogromnej odpowiedzialności za finanse miasta - oznajmił prezydent Ciechanowa Krzysztof Kosiński.
Rzeczniczka Urzędu Miasta Renata Jeziółkowska dodała, że podobnie postąpiły inne samorządy. - Pieniądze przeniosły między innymi Starostwa Powiatowe: w Płońsku, Mławie, Żurominie, Pułtusku oraz gminy: Sońsk, Regimin, Ojrzeń - poinformowała.
Marek Szyperski