W okolicach Płońska wichura niszczyła, co napotkała na swojej drodze.
Ponad 100o razy interweniowali strażacy w związku z piątkowymi wichurami, burzami i intensywnymi opadami deszczu, które nawiedziły i spustoszyły wiele miejscowości w powiecie płońskim.
- Jest bardzo źle - ocenia rozgoryczony Witold Pająk, wójt gminy Dzierzążnia, gdzie siła żywiołu zerwała m.in. część dachu ze szkoły. Na kościół w Skołatowie przewróciło się dużych rozmiarów drzewo. Do Baboszewa nie mógł dojechać na czas autobus po dzieci.
Pierwsze niepokojące informacje zaczęły dopływać tuż po godzinie 13. Stały samochody na "siódemce", "dziesiątka" też była zakorkowana. Podobnie szosa nr 50 i 62. Jednostki straży pożarnej na bieżąco udrażniały drogi.
Około godziny 18 na dyżurce Komendy Państwowej Powiatowej Straży Pożarnej wciąż urywały się telefony. Już było wiadomo o 110 interwencjach. Największe zniszczenia odnotowano w gminach Dzierzążnia, Sochocin i Baboszewo.
W Wierzbicy Pańskiej starszemu mężczyźnie wiatr zerwał dach, uszkadzając komin. To samo było we wsi Pluskocin. Z kolei w Skołatowie świerk runął od strony zakrystii na kościół parafii pw. św. Achacjusza. Konieczne było użycie specjalistycznego sprzętu, dźwig miał przyjechać aż z Warszawy. Po akcji podniesienia drzewa okaże się dopiero jakie są straty.
- Tak duże drzewo złamało się przy samej ziemi, co tylko świadczy o sile wiatru, który nawiedził okolicę. Mamy pozrywane linie energetyczne i jesteśmy odcięci od prądu i wody - powiedział po wizycie na miejscu Janusz Bieliński, sołtys Skołatowa.
Z budynku Zespołu Szkół w Dzierzążni wicher zdmuchnął z kawałkiem muru część dachu. - To była straszna siła, wyrwało przy tym sześć pustaków. Od poniedziałku bierzemy się za robotę - przyznaje Franciszek Goszczyński, dyrektor placówki.
Wójt gminy Dzierzążnia już zapowiada powołanie komisji, która będzie miała za zadanie ocenienie strat materialnych. - Trzeba będzie pomóc tym ludziom. Nasz teren pustoszyła wichura, bez gradobicia, ale i tak wiele upraw zostało zniszczonych - mówi nam wójt Witold Pająk. - Na tę chwilę wygląda to bardzo źle, chociaż strażacy cały czas ostro pracują, aby sytuacja wróciła do normy.
W gminie Sochocin ogromny iglak spadł na budynek smardzewskiej plebani przy parafii pw. św. Stanisława Kostki, energetyczne kable walały się po ziemi a gminne drogi tarasowały połamane gałęzie i powalone drzewa. Huraganowy wiatr zerwał płat dachu domu państwa Kwiatkowskich.
- To trwało chwilę - mówi pan Marek, który wraz z rodziną mieszka w budynku tuż za mostem w Smardzewie. - Kiedy rozpętała się wichura uciekliśmy z podwórka do domu. Niedługo potem wiatr zerwał duży płat dachu - dodaje z przejęciem. - Na całe szczęście nikomu nic się nie stało.
Dach porwało na jakieś 50 metrów od zabudowań państwa Kwiatkowskich. W blisko 7-godzinnej akcji zabezpieczania zerwanego dachu brali udział strażacy OSP Sochocin oraz OSP Smardzewo. - W jednej chwili zrobiło się czarno, siły wiatru nie da się opisać, a do tego mieliśmy tu gradobicie - mówił sąsiad poszkodowanej rodziny, której zobowiązała się pomóc gmina.
Dawid Turowiecki