- Stała się dziwna rzecz w moim życiu, w czym jest zero mojej zasługi. Wszystko w życiu jest łaską. To, że pozwolono nam się urodzić. Popatrzcie, ilu dzieciom nie pozwalają się urodzić. Dowiedziałem się ostatnio w Nowym Jorku, że w zamachu na World Trade Center zginęło dokładnie tyle samo ludzi, ile jest codziennie popełnianych aborcji w Stanach Zjednoczonych - mówił Jan Budziaszek, charyzmatyczny perkusista z zespołu "Skaldowie", w Przasnyszu.
Kolejnym niezwykłym jego przeżyciem było spotkanie z Pawłem, który jako gimnazjalista został dotknięty paraliżem całego ciała, z wyjątkiem głowy. Mimo to jako prymus skończył liceum i college w Stanach Zjednoczonych. Odwiedzało go bardzo wiele osób. - Nie po to, aby go pocieszać, tylko dlatego, że Paweł jest wulkanem radości - wyjaśniał J. Budziaszek. Tylu takich opowieści o miłosierdziu Pana Boga to ja w życiu nie słyszałem. Bez przerwy ludzie przychodzą do niego po to, aby on ich naładował, tak jak kiedyś do Marty Robin.
Od 10 lat przy łóżku Pawła czuwa mama, kontrolując aparaturę, dzięki której syn żyje. Na jego biurku stała rzeźbiona pieta, czyli Maryja ze zdjętym z krzyża Jezusem. - Jak on mi powiedział: to jestem ja i moja mama - pierwszą myślą, która mi wtedy przyszła do głowy, było: łatwiej jest oddzielić słońce od światła, niż Matkę Najświętszą od Pana Jezusa. I druga myśl, z którą jeżdżę po całym świecie: Dopóki w drugim człowieku, a szczególnie cierpiącym, nie zobaczę cierpiącego Jezusa, nie mam prawa nazywać siebie człowiekiem wierzącym, nie mam prawa nazywać siebie chrześcijaninem - dzielił się muzyk.
- Jakie jest największe wyróżnienie, które może spotkać człowieka w czasie jego życia na ziemi? Nie to, że zostaniesz proboszczem, kardynałem czy prezydentem, ale takie, że ktoś prosi cię o modlitwę.
- W dłoni jest zawarta cała informacja o człowieku: wszystkie moje zdolności, wszystkie moje uczucia i wszystko, kim jestem w moim wnętrzu. W momencie, kiedy przekazujemy sobie znak pokoju, całe moje wnętrze przechodzi do ciebie, a twoje do mnie. Wiecie, dlaczego przyjąłem zaproszenie od ks. proboszcza Andrzeja Maciejewskiego? Żeby wyżebrać od was dotyk waszych dłoni. Jeżeli ktokolwiek z was po naszym spotkaniu poda mi rękę, będzie to największe szczęście jakie mogło mnie dziś spotkać, oprócz Eucharystii. Czy wiecie, ilu ludzi codziennie podaje mi rękę, dobrze życzy, a ilu jeszcze obiecuje mi modlitwę? Objechałem kulę ziemską wiele razy, zakosztowałem wszystkich rozkoszy tego świata, a teraz wiem: jedyna rzecz się liczy, to przyjazny dotyk dłoni drugiego człowieka. I po to jeżdżę po świecie, żeby wyżebrać dotyk dłoni drugiego człowieka - mówił Budziaszek.
Zarówno podczas spotkań w szkołach, jak też w kościele, wszyscy ich uczestnicy podchodzili, aby uścisnąć dłoń muzyka.
Spotkania zostały zorganizowane przez parafię św. Wojciecha i Fundację Scalam, która je także sfinansowała.
Wojciech Ostrowski