Uczestnicy tego zwiedzania poznają nie tylko daty i suchą historię płockich zabytków. Przewodnicy odsłaniają przed nimi żywe dzieje miejsc i obiektów.
Niedzielne południe. Spora grupa osób, z paszportami turystycznymi w rękach, patrzy w jednym kierunku - na wieżę ratusza, w której ukazują się ruchome figury władców polski - dwóch książąt - Hermana i Krzywoustego. Na samym szczycie pojawia się postać hejnalisty. Razem z melodią graną na trąbce, grupa zaczyna śpiewać słowa napisane przez ks. Starościńskiego. „Grodzie nasz...”. Hejnalistę nagradza oklaskami. Potem zaczyna się zwiedzanie w mniejszych grupach z przewodnikami. Na niedzielę zaplanowano sanktuarium Bożego Miłosierdzia, Stary Rynek i ratusz.
- Mieszkam w Płocku od 6 lat; biorę udział w tym zwiedzaniu od początku. Mam wnuki i nie zawsze się uda być w każdą sobotę i niedzielę. W tym roku jest wyjątkowo poszerzona oferta - chwali jedna uczestniczek.
Upał daje się we znaki, ale trochę lepiej jest, gdy wchodzimy do sanktuarium, gdzie wita grupę s. Jolanta Pietrasińska. Opowiada o historii tego miejsca, o św. s. Faustynie Kowalskiej, ale chyba przede wszystkim o istocie Orędzia Miłosierdzia.
- Do „aniołów” chodziło się po chleb... Tu było świetne pieczywo jeszcze do 1950 roku - rzucają uczestnicy zwiedzania.
- Znajdujemy się na terenie klasztoru Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. Siostry nasze są tu od roku 1899. Pierwszą przełożoną była s. Kolumba Łabanowska. Ciekawą jest rzeczą, że do Płocka siostry były zaproszone przez bł. abp Antoniego Juliana Nowowiejskiego - zaczyna siostra przewodniczka. - S. Faustyna była tu trochę więcej niż dwa lata. Pracowała tu w kuchni i w sklepie piekarniczym, który znajdował się dokładnie pod naszymi stopami. To są te trzy okna z prawej strony, stojąc przodem do bramy.
I dalej o losach tego miejsca: - W roku 1950 decyzją władz komunistycznych zostałyśmy stąd, mówiąc wprost, wyrzucone. Włącznie z wychowankami, których była tu setka. Siostry miały praktycznie 2 godziny na to, by się wynieść. Przez 40 lat nie było tu zgromadzenia. Dopiero 1990 r. odzyskałyśmy tę siedzibę. Trzeba było doprowadzić ją do stanu używalności, ze stanu totalnej dewastacji. Od ponad miesiąca budujemy nowe sanktuarium. Będzie to muzeum, piekarnia, a miejsce objawienia będzie zaznaczone wieżą - wspomina s. Jolanta. Szeroko opowiada o objawieniu Jezusa Miłosiernego, które miała s. Faustyna 22 lutego 1931 r., o perypetiach z malowaniem obrazu „Jezu, ufam Tobie” i o tym, co tak naprawdę oznacza ten podpis. - Przesłanie Orędzia Miłosierdzia to serce tego miejsca - zaznacza siostra.
Potem - krótka wizyta w samej kaplicy sanktuarium i kolejny cel - Stary Rynek. O rywalizacji tego rynku z Rynkiem Kanonicznym (dzisiejszy Plac Narutowicza) przebudowach ratusza i zmieniającej się koncepcji samego rynku, który dawniej wypełniony był kwiatowym kobiercem i zielenią opowiada Katarzyna Rogalska.
I ostatni przystanek niedzielnego zwiedzania - ratusz, a właściwie reprezentacyjna sala sejmowa i sala tradycji. W tej ostatniej można zobaczyć z bliska m.in. krzyż Virtuti Militari, który Józef Piłsudski nadał Płockowi za obronę w 1920 r., buławę z koroną, sztandar miasta, godło, obraz patrona - św. Zygmunta z Burgundii i portret ks. Kazimierza Starościńskiego.
- Stary, drewniany ratusz rozebrano w grudniu 1816 r. Dlaczego? On był tak stary, że nie nadawał się do remontu. U dołu był murowany, a wyżej był pruski mur czyli murowany, wypełniony sieczką, lub sianem. Po 8 latach zauważano kamieniczkę, pod numerem 16. Budynek ten wykupiono, a Jakub Kubicki przebudował go na ratusz. O 1844 r. pojawia się wieża zegarowa. Tam pełnił swoje obowiązki ogniomistrz. On niewiele mógł zrobić, ale mógł zobaczyć, że coś się palił. Miał trąbkę, którą sygnalizował i zawieszał chorągiewkę z tej strony, gdzie się paliło - opowiada Józef Wrzeszczyński.
- Tu, gdzie mamy dawny budynek pernowski, była brama wjazdowa. W latach 50- była tu straż pożarna. Więc jak mieszkam obok, na ul. Zduńskiej to słyszałam pociąg, który jechał nocą przez Wisłę, pogłębiarkę, która wyciągała piach z dna Wisły, zegar bijący i sygnał straży pożarnej - wspomina Maria Chyła, pokazując na okno, w sali tradycji.
am