W ubiegłym roku minęło 300 lat od narodzin w Krasnem Adama Stanisława Krasińskiego - przywódcy Konfederacji Barskiej i współtwórcy Konstytucji 3 Maja. O nim mówił w okolicznościowym kazaniu w Krasnem bp Piotr Libera 1 czerwca 2014 roku. Przypominamy jego fragmenty.
Następnie w swej homilii biskup Libera nawiązał do aktualnej sytuacji, i stwierdził: - Co to wszystko oznacza dla nas dzisiaj? Oto jeszcze raz w dziejach zdarzyło się, że jeden z tych, którzy przez lata wierząc, że nie ma dla narodu i niego samego innej drogi, niż ta, którą wybrał i którą wszyscy znamy, ostatkiem sił, na łożu śmierci, wykrzyknął jak ongiś cesarz Julian Apostata: "Galilaee vicisti!" – "Galilejczyku, zwyciężyłeś!". Niech Bóg przyjmie Jego akt żalu i to wyznanie. Zaraz potem jednak dziesiątki, setki innych jęło wołać: to wszystko, co w życiu tego człowieka było wcześniej, to była "dziejowa konieczność".
Bracia Polacy, naprawdę taka była konieczność? Czy naprawdę było "dziejową koniecznością", żeby w wojsku i w wychowaniu zakazywać choćby wzmianki o "cudzie nad Wisłą 1920 roku", żeby przez 50 lat podtrzymywać "kłamstwo katyńskie", deprecjonować powstanie warszawskie, milczeć o moskiewskim procesie "szesnastu", wymazywać z kart polskiej historii nazwiska: Piłsudski, Anders i tyle innych? Czy naprawdę "dziejową koniecznością" było skazywanie na śmierć pułkownika Kuklińskiego, trzymanie w „dołach śmierci” doczesnych szczątków innych bohaterów narodowych - generała Fieldorfa "Nila" czy rotmistrza Pileckiego? Czy musiano przez lata wyklinać żołnierzy, walczących o prawdziwie wolną Rzeczpospolitą, strzelać do robotników w Gdańsku i w Gdyni, w Lubinie i w kopalni "Wujek", zabijać błogosławionego Księdza Jerzego, ks. Niedzielaka, Jancarza i Zycha, pałować protestujących w stanie wojennym?
Jaki strach i jaki interes nakazywał Wam - Bracia Polacy - wspierać "uwłaszczenie nomenklatury", niszczyć sumienia, nie wejść do świątyni, w której odprawia się Msza za zmarłą Matkę, zakazywać polskiemu oficerowi chodzić do kościoła, wcielać kleryków do specjalnych jednostek wojskowych (sam tego doświadczyłem w batalionie kleryckim w Bartoszycach), nie opowiedzieć Mamie Księdza Jerzego i wielu innym Matkom, "jak to naprawdę było".
Nie – Bracia - to nie była żadna "dziejowa konieczność". I to nie jest tak, że "Polska pozostanie w tej sprawie zawsze podzielona" i że każdy miał wtedy i ma swoją, równie dobrą, równie właściwą drogę. Biskup Adam Krasiński raz jeszcze – tak jak wtedy na sierpniowym sejmie 1789 roku - przypomina, apeluje do sumień, ostrzega, że Polska jest tam, gdzie nie ma kolaboracji, gdzie nie liczy się tylko na unie, sojusze z innymi, ale buduje się własną siłę – moralną i materialną. I gdzie jest cnota - cnota, której fundamentem były i pozostaną te trzy proste słowa: Bóg, Honor, Ojczyzna.
wp