Łzy ocierał i na krzyż wskazywał

"Lepsze jest to, co Bóg chce" - brzmiały ostatnie słowa o. Bernarda Kryszkiewicza. 2 maja minęło 100 lat od jego urodzin w Mławie. 2 lipca minie 70 lat od jego śmierci w Przasnyszu. Dziś wspominamy krótkie, ale święte i ofiarne życie pasjonisty od Matki Pięknej Miłości.

Zajmował się także pracą pisarską, spisał swoje dziełka: "Dialogi z Ukrzyżowanym", "Pedagogicum", "Rozważania o Męce Pańskiej na każdy dzień tygodnia". Układał własne modlitwy, sentencje oraz wygłaszał wiele kazań i nauk rekolekcyjnych. W jego tekstach i osobistych modlitwach przejawia się również jego wewnętrzna postawa służby, ofiarności i cierpienia. W 1944 roku ułożył modlitwę do Matki Bożej, w której zapisał słowa: pozwól mi cierpieć - cierpieć wiele, cierpieć też bez miary i dlatego pozwól mi wyniszczać się".

16 stycznia 1945 roku, kiedy wojsko okupanta miało dokonać egzekucji mężczyzn rawskich, doszło do bombardowania miasta przez wojska sowieckie. Miasto zostało zniszczone, jednak klasztor i kościół ocalały. Wtedy klasztor zamieniono na szpital dla rannych, a swoją posługę ofiarował o. Bernard, choć jak sam humorystycznie pisał, "jemu pozostało wymachiwanie warząchwią przy kuchni". W rzeczywistości, według relacji świadków, wraz z innymi dźwigał rannych do podziemi klasztoru, potem opiekował się, wspierał duchowo i psychicznie tych, którzy się załamywali.

Po zakończeniu działań wojennych o. Bernard Kryszkiewicz został skierowany jako nowy przełożony do zniszczonego częściowo klasztoru w Przasnyszu. Tu zajął się odbudową kościoła oraz klasztoru. Na początku zamieszkał u sióstr klarysek kapucynek, u nich odprawiał Msze św. i głosił im nauki duchowe. Od Wielkanocy zaczął odprawiać Msze w kościele pasjonistów. Przeniósł się do zaimprowizowanego pokoju, bez szyb. Potem dołączyli do niego inni zakonnicy. O. Bernard zajął się administracją terenu, odnową budynków, kompletowaniem mebli, wyposażenia, gromadzeniem bielizny kościelnej i klasztornej. W maju wygłaszał kazania maryjne, a wiele osób spowiadało się u niego po długiej przerwie wojennej. Zaczęto przestrzegać obserwancji zakonnej, czyli własnego rytmu życia dziennego i tygodniowego w klasztorze. W czerwcu o. Bernard wyjechał na parę dni do rodzinnej Mławy po bieliznę. Po powrocie okazało się, że jest chory, lekarz zdiagnozował tyfus brzuszny.

« 2 3 4 5 6 »
oceń artykuł Pobieranie..

wp