Około 800 księży, w tym 37 biskupów, z Polski pielgrzymowało do byłego obozu zagłady. Za wstawiennictwem męczenników modlono się o pokój i pojednanie.
Modlitwa o pokój i pojednanie w katedrze we Fryzyndze ks. Włodzimierz Piętka /Foto Gość W swym słowie abp Gądecki zwrócił uwagę, że mimo okrucieństwa i zła panoszącego się w świecie, jest jednak miara mu wyznaczona: - Z pozoru zdawać się mogło, że to zło, które programowo przekreślało obecność krzyża, było mocniejsze. Jeśli jednak popatrzymy nieco wnikliwiej na dzieje ludów i narodów, które przeszły przez próbę systemów totalitarnych i prześladowań za wiarę, wówczas odkryjemy w nich wyraźną, obecność zwycięskiego krzyża Chrystusa. To zło - choć po ludzku tak potężne, wydające się złem absolutnym, zdolnym zniszczyć do cna, poddać człowieka i naród bezbrzeżnej rozpaczy - to zło ma jednak swoją granicę, poza którą traci moc. Tą granicą jest tajemnica odkupienia, ostateczne zwycięstwo Boga nad złem. Zwycięstwo, którego miarą jest krzyż i zmartwychwstanie - mówił abp Gądecki. - Przez wstawiennictwo wszystkich więźniów obozu koncentracyjnego Dachau - wołamy do Boga o święty dar pokoju. O ten pokój, który buduje się dzień po dniu, zachowując porządek ustanowiony przez Boga. Najpierw o pokój przeżywany we własnym sercu, w rodzinach, w różnych formach społecznego zrzeszania się, we wspólnocie politycznej, w końcu także we wspólnocie międzynarodowej mówił arcybiskup poznański.
Dla księży z diecezji płockiej pielgrzymka do Dachau była powrotem do miejsca męczeństwa kilkudziesięciu księży Kościoła płockiego.
Materialnie pozostało niewiele, niepokojąco niewiele po byłym obozie. Zarysowane fundamenty obozowych bloków: w trzech z nich - 26, 28 i 30 - byli więzieni polscy księża, w tym 57 naszych płockich księży. Tam zatrzymał się na chwilę modlitwy bp Roman Marcinkowski z grupą księży.
Co więc pozostaje po miejscu, w którym przekroczono wszelkie granice człowieczeństwa, poddając więźniów torturom, nieludzkiej pracy, eksperymentom pseudomedycznym, a przede wszystkim udręce wszechobecnego głodu, gdzie więzionym polskim księżom za dotknięcie brewiarza groziła kara śmierci (!) – a jednocześnie w miejscu, z którego wyszli męczennicy i święci?
Dla księży-pielgrzymów z diecezji płockiej to miejsce, gdzie heroicznie dobiegli do końca m.in. ks. Leon Kulasiński i ks. Stefan Zielonka. W ostatnim liście do rodziny, w styczniu 1945 r. ks. Zielonka pisał: ”jestem teraz tak bezradny, jak małe dziecko”, a jednak miał niezachwianą, dziecięcą ufność i miłosierdzie i dobroć Bożą. Dobrowolnie poszedł pomagać chorym na tyfus, zaraził się od nich i zmarł kilka tygodni przed wyzwoleniem obozu. Podobna była postawa 30-letniego ks. Kulasińskiego. Umierał, jak zeznał m.in. ks. Józef Góralski z Płocka, z radością, że będzie oglądał Boga, za którym tak tęsknił. Co więc pozostało po Dachau…?
- Ta pielgrzymka przypomina wszystkim księżom, jak wielką mocą obdarzył nas Pan w kapłaństwie i do jak wielkich zadań, nawet do męczeństwa, nas wzywa - mówił abp Stanisław Gądecki, w czasie drogi powrotnej, w samolocie lecącym do Warszawy.
ks. Włodzimierz Piętka