Idziemy małymi krokami

Z okazji Światowego Dnia Wiedzy na Temat Autyzmu, obchodzonego 2 kwietnia, pytamy o to spectrum zaburzeń Sylwię Gątarek, pedagoga i terapeutę integracji sensorycznej z Gabinetu Terapeutycznego Amicus Puer w Płocku.

Jak się przebić przez tę bańkę mydlaną?

Potrzeba dużo cierpliwości i nastawienia na osiąganie małych celów. Gdy przychodzi do nas na terapię dziecko niemówiące, nie zakładamy sobie od razu, że będzie mówiło pełnymi zdaniami. Małymi kroczkami dążymy do tego, by nauczyło się komunikować, bo to jest najważniejsze i dla nas i dla dziecka, które musi wyrazić swoje potrzeby. Pierwszym krokiem będzie wskazywanie palcem, gest, dopiero później wymagamy mowy. Stopniujemy trudność.

Poza tym uważam, że aby praca terapeuty była owocna, nie może być tylko pracą, do której się przychodzi – pracuje – wychodzi – zapomina. Aby przyniosła efekty musi być połączona z pasją, z odkrywaniem i dociekliwością. To, co mnie fascynuje w pracy z dziećmi z autyzmem, to ta niezwykłość, To, że każdy dzień przynosi coś nowego, niespodziewanego. To napawa wielkim optymizmem, kiedy dziecko z autyzmem, np. zaczyna okazywać uczucia (przytula mnie). To daje moc satysfakcji ale i pozytywnego „kopa” do dalszego działania. Również to, że każde dziecko jest inne i do każdego trzeba znaleźć inny sposób na „przebicie bańki”.

Rodzice przychodzą z dzieckiem do takiego gabinetu. Jakie są pierwsze wspólne kroki?

W każdej terapii zaczynamy od diagnozy. W przypadku terapii integracji sensorycznej robimy szczegółowy wywiad z rodzicami dotyczący m.in. okresu ciąży i porodu, okresu wczesnego dzieciństwa. Rodzice dostają do wypełnienia kwestionariusze. Kolejnym krokiem jest obserwacja zachowania dziecka na sali terapeutycznej oraz Południowo – Kalifornijskie Testy J.Ayers i Próby Obserwacji Klinicznej. Po analizie wyników rozmawiamy z rodzicami, wyjaśniamy, które układy wymagają stymulacji i w jakim zakresie. Zazwyczaj deficyty dotyczą więcej niż jednego obszaru. U naszych dzieci kilka kanałów sensorycznych jest uszkodzonych, np. to samo dziecko może wykazywać nadwrażliwość słuchową, węchową a ponadto być podwrażliwe przedsionkowo.

Są tu różne narzędzia do stymulacji: huśtawki, trampoliny, piłki. Są też puzzle… Dziecko autystyczne jest w stanie coś z nich ułożyć?

To zależy od poziomu funkcjonowania dziecka. Jeśli chodzi o układanie puzzli, to dzieci z autyzmem są w tym zazwyczaj bardzo dobre. Myślę, że wynika to z faktu, iż po pierwsze podczas tej czynności nie wymagamy od dziecka komunikacji, a po drugie układanie jest czynnością schematyczną, bezpośrednio nie wiąże się z interakcją z innym człowiekiem. To samo dotyczy wzorów graficznych liter i cyfr. Wciąż obserwuję dwulatki, z podejrzeniem autyzmu, które potrafią ułożyć w kolejności cyfry od 1-100, lub bez problemu rozpoznają litery, a czasem czytają całe wyrazy.

Precyzja, jak w puszczaniu w wir rzeczy. Dlaczego dzieci autystyczne to robią?

Dziecko wprawiając w ruch wirowy przedmioty, stymuluje się wzrokowo. Mówimy wtedy o podwrażliwości wzrokowej. Do układu nerwowego dociera zbyt mała ilość bodźców ze środowiska zewnętrznego i dziecko samo sobie ich dostarcza. Mimo to, samo się „nie wyleczy”. Podczas terapii dostarczamy kontrolowaną ilość bodźców, tak by nie doszło do przestymulowania układu nerwowego (dziecko zamiast się wyciszyć jest bardziej pobudzone).

A jaka jest w tym rola rodziców?

Rodzice mogę brać udział w zajęciach terapeutycznych. Dostają wskazówki jak pracować z dzieckiem w domu.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

am