Publikujemy drugie kazanie pasyjne biskupa płockiego, wygłoszone w bazylice katedralnej, w czasie nabożeństwa Gorzkich Żali.
3. Na Wzgórzu Tumskim rezydował już ojciec Krzywoustego - władca całej Polski książę Władysław Herman, który w 1080 roku zawarł małżeństwo z Judytą, córką króla czeskiego. Upływał jednak rok za rokiem i małżonkowie wciąż nie mogli doczekać się potomka. "Gorliwie zatem – jak zapisał Gall Anonim - oddawali się postom i modlitwom, rozdając hojne jałmużny biednym, ażeby Bóg wszechmogący [...] dał im takiego syna i dziedzica, który by Boga się bał [...], czynił sprawiedliwość i rządził królestwem polskim ku chwale Bożej i szczęściu narodu". W swej desperacji pobożna para książęca zwróciła się do mnichów w jednym z prowansalskich opactw, aby wyprosili im pomoc św. Idziego. I nie zawiedli się – w dzień św. Stefana 1085 roku w Płocku przyszedł na świat książę Bolesław. Tu również wychowywał się, sposobiąc się do wojaczki i rządzenia. Jakiś czas potem – relacjonuje znowu Gall Anonim – Władysław Herman, "widząc, że chłopiec dochodził już lat męskich i że zajaśniał czynami rycerskimi, [...] postanowił przypasać mu [w katedrze] miecz w uroczystość Wniebowzięcia Panny Marii [...]. Już bowiem podupadał na siłach skutkiem wieku i ciągłej choroby, a w owym chłopcu widział nadzieję dynastii".
4. Nadzieja szybko zaczęła się spełniać. "Bolesław Krzywousty" – snuje swoją opowieść arcybiskup Nowowiejski - w Płocku przemieszkując, dokonał [....] wielkiego dzieła podbicia i nawrócenia Pomorzan. Podobny we wszystkim do Bolesława Chrobrego, miał nadto osobną cechę, jemu tylko właściwą, to jest wiarę głęboką, wiarę epoki Krzyżowców. [...]. Był krzyżowym rycerzem w całym tego słowa znaczeniu, chociaż polem jego walki było Pomorze, zamiast Palestyny.
Tyle mój Błogosławiony Poprzednik. Słynna jest bohaterska, pełna chrześcijańskiego poświęcenia, obrona Głogowa podczas walk płockiego księcia z Niemcami, słynne jego boje o Pomorze i troska o nawrócenie mieszkających tam ludów. U źródeł tego wszystkiego stała owa głęboka Bolesławowa wiara i modlitwa. "Zwoławszy wojska – raz jeszcze zaglądam do średniowiecznej kroniki - książę nie wziął ze sobą żadnego piechura, lecz wybranych tylko rycerzy, a maszerując dniem i nocą, nie folgował [...] trudom ani głodowi przez pięć całych dni. Szóstego dnia, w piątek, przystąpili do Komunii świętej i posiliwszy się też cielesnym pokarmem, przybyli pod Kołobrzeg [...] Poprzedniej nocy zarządził Bolesław odprawienie godzinek do Najświętszej Panny Maryi, co następnie przyjął za stały zwyczaj. W sobotę z rannym brzaskiem zbliżyli się do miasta, [a książę przemówił]: <Rycerze, gdybym nie doświadczył waszej zacności i odwagi, w żaden sposób nie pozostawiłbym z tyłu tylu moich [wojsk] ani też z taką garstką nie zapuszczałbym się aż na brzegi morskie. Teraz zaś od naszych żadnej nie spodziewamy się pomocy; z tyłu nieprzyjaciel, uciekać daleko - gdybyśmy o ucieczce myśleli. W Bogu już tylko i w orężu ufność pokładajmy!>".
red. /wp