Publikujemy tekst homilii biskupa płockiego, wygłoszonej w czasie Mszy św. odpustowej, w bazylice kolegiackiej w Pułtusku.
1. W duchu wesela i odpustowej radości pozdrawiam w tej Czcigodnej Bazylice Księdza Kanonika Wiesława Koska, Proboszcza i Dziekana Pułtuskiego, a w jego osobie wszystkich obecnych na naszej uroczystości kapłanów, w sposób szczególny zaś Dostojnych Kanoników Kapituły Kolegiackiej Pułtuskiej. Pozdrawiam drogie siostry zakonne. W dniu święta patronalnego witam i pozdrawiam Pana Burmistrza Pułtuska oraz przedstawicieli władz miejskich i samorządowych.
Słowa serdecznego pozdrowienia kieruję do Jego Magnificencji, Rektora Akademii Humanistycznej imienia Aleksandra Gieysztora wraz z profesorami pułtuskiej uczelni świętującej w bieżącym roku jubileusz dwudziestolecia istnienia. Polecam w modlitwie jej studentów, wykładowców oraz pracowników. Zawierzam Bogu przeszłość, teraźniejszość i przyszłość Akademii, nawiązującej do wspaniałych tradycji edukacyjnych szkoły kolegiackiej z czasów Biskupów Pawła Giżyckiego i Andrzeja Noskowskiego oraz tradycji kolegium jezuickiego.
Wreszcie moim gorącym pozdrowieniem i modlitwami obejmuję wszystkich mieszkańców biskupiego miasta Pułtuska, któremu patronuje św. Mateusz Apostoł i Ewangelista.
2. Drodzy Moi! Gabriel García Márquez – zmarły w tym roku kolumbijski laureat Nagrody Nobla - napisał kiedyś takie słowa: ”Niech człek się żaden nie łudzi, że to, co dopiero się budzi i ma nadejść, trwać będzie dłużej niż to, co sam dotąd widział na oczy własne. Bo wszystko mija jednako i właśnie tak minąć musi”.
Rzeczywiście: wszystko mija jednako i właśnie tak minąć musi… Od chwili, kiedy 23 września 2007 roku, dane mi było, jako Pasterzowi diecezji płockiej, przeżywać odpust parafialny ku czci świętego Mateusza w Pułtusku, mija już siedem lat.
Pamiętam, że był to odpust szczególny, ponieważ wpisywał się w obchody jubileuszu 750-lecia lokacji Grodu nad Narwią. Podczas głoszonego wówczas słowa, zatrzymałem się przy osobie celnika Mateusza i zastanawiałem się wraz z wami, nad jego decyzją: zostać nadal celnikiem i za względnie dobrą sytuację materialną wysługiwać się rzymskim okupantom, czy też pójść za Jezusem. Powiedziałem wtedy, że Mateuszowy dylemat: kogo wybrać - dobrą sytuację materialną czy Jezusa - stał się codziennością życia każdego z nas.
red. /wp/ hm