Miała 84 lata. Zmarła 26 sierpnia. Jej pogrzeb odbył się w Rokiciu, gdzie spędziła ostatnie lata swego życia.
Mszy św. pogrzebowej przewodniczył ks. inf. Aleksander Pasternakiewicz z Płocka, a kazanie wygłosił ks. prof. Michał Grzybowski.
- Wielu pątników poszło na Jasną Górę w święto Matki Bożej Częstochowskiej, a nasza siostra Anna przeszła w tym dniu do wieczności. To była wielka łaska dla tej cichej, pracowitej i świątobliwej siostry – mówił w pogrzebowym kazaniu ks. prof. Michał Grzybowski, który dobrze znał tę cenioną i doświadczona płocką katechetkę, i współpracował z nią.
- Gdy dziękowano jej za wieloletnią posługę katechetki u św. Jana Chrzciciela, kościół szczelnie wypełnili jej uczniowie. Na zakończenie Mszy św., podeszła do mikrofonu, i z pełnym zaangażowaniem i prostotą powiedziała: "Tak pragnę, abyście byli szczęśliwi i żebyśmy wszyscy spotkali się w niebie” – przypomniał kaznodzieja słowa s. Anny.
- Gdy rozpoczynała pracę katechetyczną, od razu rozpoznaliśmy jej pedagogiczny talent. Wtedy nie było jeszcze katechizacji dzieci przedszkolnych, a ona zaczęła ją wprowadzać. Gdy rodzice przyprowadzali do parafii swoje najmłodsze pociechy, ona prowadziła rozmowy religijne, które wciągały również rodziców. W każdą niedzielę była Msza św. dla dzieci o godz. 9. Siostra Anna zawsze była na niej obecna. Kościół był wtedy za mały, aby pomieścić wszystkich, a nasza siostra tylko podchodziła do dzieci i pytała, czy nie chcą rozpiąć kurtki, bo tak było duszno. Tak, czuła wszystko z dziećmi i dla dzieci – opowiadał ks. prof. Grzybowski.
Kolejnym rysem postawy płockiej służki była pomoc biednym. – Przez biedne dzieci docierała do rodzin w potrzebie. Później szukała dobroczyńców. W tej pomocy uczestniczyła dyskretnie. Wiele osób z Płocka i okolic otrzymało tę pomoc dzięki cichej i dyskretnej s. Annie.
Zaangażowanie dla misji s. Klaty zaczęło się od pomocy ks. Marianowi Batogowskiemu, który na przełomie lat 60-tych i 70-tych był misjonarzem w Indiach. S. Anna wspierała byłego proboszcza z Imienicy, wysyłając do niego m.in. paczki żywnościowe. Na emeryturze kontynuowała tę działalność na rzecz misji. Na pogrzebie w Rokiciu była obecna s. Stanisława Zawadzka, pracująca na misjach w Rwandzie. Ją także wspierała s. Anna. – Reprezentuję wszystkich misjonarzy i wszystkich ubogich, których wsparła nasza siostra. W ostatnich latach z pasją wykonywała gipsowe figurki Dzieciątka Jezus i wyklejała pisanki. W ten sposób przygotowywała pamiątki związane z dwoma najważniejszymi tajemnicami naszej wiary: Bożym Narodzeniem i Wielkanocą, ale spełniała też wielkie dzieło apostolskie – powiedziała s. Zawadzka.
ks. Włodzimierz Piętka