Publikujemy kazanie biskupa Piotra Libery wygłoszone w Narodowe Święto Niepodległości, 11 listopada w płockiej bazylice katedralnej.
Czy naprawdę chcemy wolności odbierania dzieci rodzicom, bo nie chcą się zgodzić na sprzeczne z ich sumieniem rozumienie rodziny i wychowania, więcej, na nauczanie niemoralności? Czy naprawdę chcemy takiej wolności, jaką zanosi się już do niektórych przedszkoli, także tu, w Płocku i w okolicach, - przedszkoli, które nęci się unijnymi pieniędzmi w zamian za niszczenie naturalnego, dziecięcego poczucia wstydu? Czy naprawdę chcemy takiej kultury, w której, wszystko staje się kabaretem – tanim, żerującym na najniższych instynktach? Czy naprawdę chcemy kultury, która wyraża się w obscenicznych zachowaniach w obliczu Ukrzyżowanego, przed średniowiecznym Krzyżem – najświętszym znakiem chrześcijaństwa? Jeśli mówisz, Bracie, urodzony i pracujący przecież tu, w Płocku, że chciałeś w ten sposób zaprotestować przeciwko ludziom – cytuję - modlącym się do wyrzeźbionego niby-boga, to odpowiedz: czy próbowałeś przynajmniej wejść – uczciwie i bez uprzedzeń – w świat ich modlitwy, adoracji, dziękczynienia? Czy próbowałeś włączyć się w Wielki Piątek, choćby tu, w płockiej katedrze, w długą procesję setek swoich ziomków, którzy z najczystszą, pokorną czcią, nawet wtedy, gdy nie mogą przystąpić do Komunii Świętej, całują stopy Zbawiciela w przekonaniu, że przez to, co widzialne, dotykają Niewidzialnego? Nie obrażamy się - Bracie. Nie obrażamy też Ciebie. Zapraszamy...
Słowo Boże mówi nam dzisiaj mocno także i to: niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia... Ale pamiętajcie, biada temu, przez którego zgorszenia przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. Straszne i wymowne jest to ”biada” naszego Pana i Zbawcy!
Tak - bracia kapłani - także dla nas! Przede wszystkim dla nas! Ale Jezusowi nie chodzi tu tylko o etyczne minimum – o niegorszenie, o nieniszczenie delikatnej tkanki sumień. On stawia przed wszystkimi odpowiedzialnymi za życie społeczne - rodzicami, nauczycielami, księżmi, ludźmi mediów, rządzącymi - wielkie zadanie wyposażania polskiej młodzieży w dziedzictwo, jakim jest urzeczywistnianie w sobie piękna i godności człowieka; jakim jest wymaganie od siebie; jakim jest szacunek dla każdego; jakim jest duma z narodowej wspólnoty.
Choćby tej wspólnoty, która w 1413 roku, a więc równo 600 lat temu, zawierała Unię Horodelską Polski z Litwą. Jeszcze raz pozwolę sobie przypomnieć w tej katedrze niezwykle głęboką preambułę do tej Unii, prawdopodobnie pióra ks.kan. Pawła Włodkowica z podpłockiego Brudzenia, wybitnego polskiego prawnika:
”Nie dozna łaski zbawienia, kogo nie wesprze miłość. Ona jedna nie działa marnie: promienna sama w sobie, gasi zawiści, uśmierza swary, użycza wszystkim pokoju, skupia, co się rozpierzchło, podźwiga, co upadło, wygładza nierówności, prostuje krzywe, wszystkim pomaga, nie obraża nikogo, a ktokolwiek się schroni pod jej skrzydła, ten znajdzie bezpieczeństwo i nie ulegnie niczyjej groźbie. Miłość tworzy prawa, włada państwami, urządza miasta, wiedzie stany Rzeczypospolitej ku najlepszemu końcowi...”.
Jak to dobrze – Umiłowani - że nawet sześć wieków później, mimo tylu dzielących nas spraw, wszyscy możemy podpisać się pod tymi słowami! Jak to dobrze, że wszyscy możemy i chcemy je w niepodległej Ojczyźnie potwierdzić. Niech się tak stanie. Amen.
red. /wp