Na pamiątkę wydarzeń z 1806 roku i pobytu wojsk napoleońskich modlono się za ojczyznę oraz w barwny i realistyczny sposób przypomniano bitwę sprzed 200 laty.
”Jozef Xiaze Poniatowski, Minister Woyny, Generał Dywizyi, Naczelny Dowódzca Woysk Polskich Xięstwa Warszawskiego (…) do Marka Szyperskiego. Uwiadamiam WM Pana, iż przychylając się do uczynionego mi przedstawienia, z zaletą Jego zdatności i gorliwości w Służbie, mianowałem Go Kancelarystą. Stosownie więc do tego mianowania, obeymiesz WMW Pan stopień rzeczony, i pełnić będziesz obowiązki onego, oczekując wydania mu w czasie łatwieyszym zwyczaynego Listu służby”.
Listy podobnej treści otrzymało co najmniej kilkunastu cywilów (płci obojga i wieku różnego) podziwiających brawurowe popisy rekonstruktorów z epoki napoleońskiej zebranych na dwudniowym widowisku w Gołyminie.
Okazją do zorganizowania widowiska był bitwa między armią napoleońską, a wojskami rosyjskimi stoczona w Gołyminie i okolicy 26 grudnia 1806 r. Starło się w niej ponad 40 tys. żołnierzy dowodzonych ze strony francuskiej przez marszałków: Murata, Davouta i Augereau, a ze strony carskiej przez księcia Golicyna oraz generałów Dochturowa i Sackena. Rosjanie mimo, że słabsi liczebnie mieli nad Francuzami przewagę w postaci dogodnego terenu do obrony i kilkudziesięciu dział, podczas gdy armaty francuskie ugrzęzły w błocie. Podobno właśnie wtedy Napoleon Bonaparte, który bitwę obserwował z Ciechanowa i Pałuk, powiedział, że do tej pory znał tylko trzy żywioły: wodę, powietrze i ogień, a pod Gołyminem poznał czwarty: błoto.
To właśnie po tej bitwie wymęczeni, często nie mogący wyciągnąć butów z błota, głodni żołnierze francuscy obok tradycyjnie wznoszonych okrzyków: ”Niech żyje Cesarz! i ”Niech żyje Francja” poczęli wołać: ”Kleba, kleba!”. Bitwa gołymińska została w zasadzie nierozstrzygnięta. Rosjanie wycofali się w kierunku Makowa Mazowieckiego. Stracili ok. tysiąca żołnierzy, podczas gdy Francuzi – ok. sześciuset.
Marek Szyperski