Na pamiątkę wydarzeń z 1806 roku i pobytu wojsk napoleońskich modlono się za ojczyznę oraz w barwny i realistyczny sposób przypomniano bitwę sprzed 200 laty.
Pewne wyobrażenie (brakowało błota i śniegu) o tamtych zmaganiach mogła dać rekonstrukcja w Gołyminie. Żołnierze rosyjscy (z jedną armatą) zajęli pozycje w centrum miejscowości. Francuzi zaatakowali z dwóch kierunków: z Garnowa i Ciechanowa. Po wymianie ognia Moskale zabarykadowali się na przykościelnym cmentarzu, ale ich opór nie trwał długo. Część dostała się do niewoli, część z księciem Golicynem na czele zrejterowała w stronę Karniewa.
Wkrótce na pobojowisko przyjechał sam Napoleon Bonaparte (w cywilu Wojciech Buller z Ciechocinka). Witał go wójt gminy Andrzej Chrzanowski. Cesarz uwolnił wziętych do niewoli Rosjan (niestety, dwóch za szczególną hardość i próby ucieczki zostało rozstrzelanych); nagrodził wójta, ks. proboszcza Marka Świgońskiego i miejscowego miłośnika epoki napoleońskiej (inicjatora postawienia w Gołyminie pomnika bitwy) Tadeusza Zbrzeznego, który tego dnia opowiadał o przebiegu bitwy.
Cesarz Francuzów przemaszerował ze swymi wiarusami pod pomnik bitwy gołymińskiej, gdzie wójt Chrzanowski złożył kwiaty, a żołnierze oddali salwę honorową.
W kościele parafialnym ks. proboszcz Marek Świgoński odprawił Mszę św. w intencji Ojczyzny. – Dziękuję panu wójtowi i grupom rekonstrukcyjnym za to, że pozwalają nam przeżywać takie chwili dzięki którym możemy wracać do jasnych punktów naszej historii – mówił ks. proboszcz. – Które pozwalają nam wydobyć się z tej coraz bardziej nas ogarniającej i propagowanej przez oficjalne czynniki :pedagogiki wstydu”. Jeden z rekonstruktorów przybliżył życiorys pochodzącego z okolic Gołymina generała Karola Zielińskiego, którego pomnik znajduje się przy kościele.
Organizatorami widowiska byli wójt Gołymina Andrzej Chrzanowski oraz Ostrołęckie Stowarzyszenie Historyczne ”Czwartacy”. W rekonstrukcji wzięli udział członkowie z 4. Pułku Piechoty Księstwa Warszawskiego, 4. Pułku Piechoty Królestwa Polskiego oraz 1. Pułku Piechoty Legii Nadwiślańskiej.
Marek Szyperski