Osobisty sekretarz bł. Jana Pawła II, dziś arcybiskup metropolita lwowski, spotkał się z klerykami płockiego WSD.
- U Jana Pawła II praca przekładała się z modlitwą. Taki był sposób jego bycia - mówił w płockim seminarium duchownym abp. Mieczysław Mokrzycki ze Lwowa. Do Płocka przyjechał 19 kwietnia na zaproszenie bp. Piotra Libery. Spotkał się z klerykami i mówił im o Janie Pawle II - świadku wiary. W czasie Mszy św. w kaplicy Dobrego Pasterza przywołał ostatnie dni życia papieża. Podarował seminarium jego relikwie.
- Modlitwa była najgłębszą jego charakterystyką, bo on wierzył w prawdę słów św. Anzelma: „Karmię was tym, czym sam żyję” - mówił arcybiskup. Opowiadał, jak wyglądał dzień Jana Pawła II, przy którego boku, jako drugi sekretarz osobisty, przebywał od 1996 do 2005 roku.
- Każdego ranka, zanim poszedł do kaplicy, leżał krzyżem w swojej sypialni i odmawiał dziesiątkę Różańca. A w kaplicy modlił się najpierw pacierzem katechizmowym, w tym o dary Ducha Świętego: po każdym z darów odmawiał „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo”. Codziennie rano modlił się „Godzinkami o Niepokalanym Poczęciu NMP”. Pod koniec życia, gdy miał już mniej sił, myśmy prowadzili modlitwę głośno, a on słuchał i modlił się.
Ks. arcybiskup pamięta, jak często jak Jan Paweł II obiecywał ludziom modlitwę: „Będę się modlił, … będę pamiętał” - powtarzał. - I rzeczywiście tak było. Zawsze modlił się przed i po audiencjach. Na jego klęczniku w prywatnej kaplicy kładliśmy kartki z intencjami z różnych stron świata. Raz w tygodniu w tych intencjach odprawiał Mszę św. Oczywiście, modlił się przed Mszą św. - czynił rozmyślanie, i po Mszy. Organizatorzy pielgrzymek apostolskich wiedzieli, że w zakrystii powinien być klęcznik, bo zawsze po zdjęciu szat liturgicznych była chwila modlitwy dziękczynnej. Dopiero później szedł do ludzi.
ks. Włodzimierz Piętka