Kard. Glemp odwiedzał diecezję plocką, ale przede wszystkim spotykał się z ludźmi i chętnie im błogosławił – mówią świadkowie spotkań ze zmarłym Prymasem.
– Zapamiętam go jako człowieka dobrodusznego, bezpośredniego, bliskiego i nieskrępowanego. Spotykałem go wielokrotnie, jeszcze jako księdza – sekretarza kard. Wyszyńskiego. Dwukrotnie spotkałem go w Makowie Mazowieckim i w Pniewie – mojej rodzinnej parafii. Przyjechał tam na 50. rocznicę święceń kapłańskich ks. Zdzisława Króla, swojego wieloletniego bliskiego współpracownika w kurii warszawskiej, i później, po tragedii smoleńskiej, na poświęcenie tablicy jemu dedykowanej – opowiada ks. prał. Józef Śliwka z Makowa Mazowieckiego.
Trzykrotnie Prymasa Glempa gościła pułtuska bazylika kolegiacka. – Był człowiekiem wielkiej pokory. Gdy przedstawiałem mu program wizyty w Pułtusku, aby go zaakceptował, on mówił, że przyjeżdża spełnić zadania, które wyznaczy mu proboszcz. Innym razem, w czasie spotkania w Wyższej Szkole Humanistycznej, poproszono Księdza Kardynała do pamiątkowego zdjęcia. Było wiele osób – do zdjęcia niektórzy mieli stać, inni siedzieć. Ale gdy okazało się, że dla jednej ze starszych osób zabrakło miejsca siedzącego, sam Prymas pierwszy się podniósł, aby przynieść dla niej krzesło. Jego wrażliwość, takt, normalność, hojność – bo kiedyś przywiózł mi swój prymasowski medal – ujmowały. Poznając go bliżej, zrozumiałem, że był on człowiekiem autentycznej pokory, kochającym Kościół, skromnym i życzliwym – wspomina kard. Glempa ks. kan. Wiesław Kosek, proboszcz pułtuskiej kolegiaty.
– On chętnie rozmawiał z ludźmi, zatrzymywał się przy nich i błogosławił. Był otwarty i bezpośredni – opowiada ks. Marian Orzechowski, wspominając wizytę kardynała w Szczutowie.
– Miał dobrą pamięć do ludzi i miejsc. Był pogodny i otwarty w rozmowie, nie stwarzał dystansu. Chłonął wiadomości; był bardzo zainteresowany tym, czym żyła nasza parafia, bo interesował go człowiek. Bardzo lubił spotkania z dziećmi. Pamiętał swoje pobyty w Płońsku. Sam do nich w rozmowie nawiązywał. Gdy zapraszałem go ostatnio do Płońska, odpowiedział: „Jeśli Bóg pozwoli” – mówi ks. Zbigniew Sajewski.
Ks. Włodzimierz Piętka