Nowy Numer 16/2024 Archiwum

17 września, który boli

Te historie trzeba opowiedzieć, ale z przestrogą, aby nic podobnego się już nigdy nie powtórzyło...

Pomnik Męczenników za Wiarę i Ojczyznę, zaprojektowany przez ks. Andrzeja Kondrackiego i ustawiony w miejscu egzekucji ks. Pawła Kwiatkowskiego we wrześniu 1939 roku - pierwszego księdza diecezji płockiej zamordowanego przez Niemców w czasie II wojny światowej.   Pomnik Męczenników za Wiarę i Ojczyznę, zaprojektowany przez ks. Andrzeja Kondrackiego i ustawiony w miejscu egzekucji ks. Pawła Kwiatkowskiego we wrześniu 1939 roku - pierwszego księdza diecezji płockiej zamordowanego przez Niemców w czasie II wojny światowej.
ks. Włodzimierz Piętka /Foto Gość

Zacznijmy od wspomnień bp. Tadeusza Pawła Zakrzewskiego, który wówczas był biskupem pomocniczym w Łomży. Dane mu było dwukrotnie przeżywać rozpoczęcie wojny: 1 września w Warszawie, zaś 17 września w Nurze n. Bugiem, we wschodniej części diecezji łomżyńskiej. Był świadkiem niemieckich nalotów na stolicę i pierwszych bombardowań oraz ucieczek w popłochu ludności cywilnej.

Biskup mówił po niemiecku, dlatego gdy na plebanii w Nurze pojawili się esesmani, rozmawiał z nimi w ich języku. To oni powiedzieli mu o zawartej umowie między Hitlerem a Stalinem i że linia demarkacyjna pójdzie właśnie przez teren diecezji łomżyńskiej. "Korzystam z ludzkiego podejścia rozmówców i pytam się jednego z nich, z jakiej części Niemiec pochodzi. A odpowiedź jego warta zanotowania: »Ja właściwie nie pochodzę z Niemców. Mój ojciec był carskim oficerem, ale naturalnie wychowany jestem w Berlinie i teraz ja jestem Niemcem i biorę udział w okupowaniu zdobytego terenu w Polsce«. Czyli że wychowany przez Niemców, był już przeznaczony na tereny Polski i wschodu".

Potem przyszli Sowieci. "Debiut swój rozpoczęli, że wpadli do proboszczowskiej stajni i zabrali dwa konie. Potem odbyły się »wizyty« na plebanii. Zaraz pierwszą z nich opiszę. Siedziałem za stołem, tak że przed sobą miałem dwoje drzwi: od korytarza i od sypialni proboszcza. W pewnej chwili w każdych drzwiach zjawiają się twarze kałmuckie: jeden z naganem, a drugi z karabinem wycelowanym. Jeden zbliża się i żąda zegarka. Podsuwam mu rękę i powiadam: »Weź sobie«. »Czemu nie złoty?« – pyta. – »Bo go nie mam«. Więc ściąga zegarek, a potem staje naprzeciw i odbezpiecza karabin: »Mogę cię zastrzelić«. Na to ja do niego: »A może zjesz jabłko? (leżące na stole)«. On: »Nie potrzebujesz mi dawać, sam sobie mogę wziąć«”. Dalej biskup opisuje, że zabrali mu wszystko, nawet koloratki. Zostawili jedynie brewiarz, Listy św. Pawła i ryngraf Matki Bożej Częstochowskiej.

Wkrótce biskupowi Zakrzewskiemu udało się przedostać do części diecezji pod okupacją niemiecką. Resztę wojny spędził w Ostrowi Mazowieckiej.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy