Po 9 dniach marszu niemal 700 pątników z diecezji płockiej dotarło na Jasną Górę. Każdy niósł intencje - swoje i te powierzone przez innych, a wspólne doświadczenie drogi pokazało, że pielgrzymowanie to nie pobożny event, lecz rekolekcje w drodze - prawdziwy "poligon duchowy".
Tegoroczna, 44. Piesza Pielgrzymka Diecezji Płockiej, która wyruszyła 6 sierpnia pod hasłem "Płoccy pielgrzymi nadziei", zgromadziła ok. 700 osób. 8 grup - od Granatowej i Miedzianej, przez Zieloną, Złotą, Biało-Czerwoną i Pomarańczową, aż po Błękitną i Brązową - pokonało ponad 250 km, by 14 sierpnia stanąć przed obliczem Czarnej Madonny. - To zawsze jest dobra pielgrzymka, bo jeśli ktoś otwiera serce, to doświadcza działania Boga - mówił ks. Jacek Prusiński, przewodnik płockiej pielgrzymki. - To droga, która uczy nadziei, dystansu do samego siebie i pogłębia wiarę - dodał.
Pielgrzymi podkreślają, że w drodze poznaje się siebie, uczy pokory i braterstwa. - To jest Kościół w miniaturze, ale taki, o jakim marzymy: życzliwy, pełen radości, gdzie mówimy do siebie "siostro" i "bracie", ale nie z grzeczności, tylko dlatego, że tak naprawdę jest - zaznacza ks. Krzysztof Stawicki, notariusz Kurii Diecezjalnej Płockiej, który wędrował z grupą Biało-Czerwoną. W tej samej grupie po 8 latach przerwy szedł ks. Dariusz Malczyk, ceremoniarz biskupi. - To nie może być tylko event. Pielgrzymka jest poligonem duchowym - ćwiczeniem, które trzeba przenieść potem w codzienność - podkreślił.
Dla wielu osób powrót na pielgrzymkowy szlak to nie tyle wybór, co wewnętrzne wezwanie. - Nie potrafię inaczej tego określić, bo to jakby Matka Boża sama ciągnęła na tę drogę. Ona zaprasza do siebie, ze wszystkim co piękne i trudne - wyznała pani Edyta z Drobina.
Choć trud i zmęczenie towarzyszą każdemu pątnikowi, jeszcze mocniej obecne są radość, gościnność napotykanych ludzi i duchowe owoce. - Problemy znikają, pojawia się nadzieja, a nowe osoby, które dołączają, pokazują, że ta droga wciąż pociąga - przekonywali pielgrzymi.
Mszy św. kończącej wędrówkę na jasnogórskim szczycie przewodniczył biskup płocki Szymon Stułkowski. Odwołując się do Ewangelii o weselu w Kanie Galilejskiej, wskazał na postawę sług, którzy "nieśli wodę, choć nie wiedzieli, jak wszystko się skończy". - Zaufali i byli świadkami cudu. My też przynieśliśmy na Jasną Górę nasze stągwie pełne intencji, często okupione bólem i zmęczeniem. Wierzymy, że Pan Bóg da nam to, co dla nas najlepsze. Dziękuję wam za to świadectwo wspólnej drogi i wiary - mówił biskup, który w tym roku wybrał się na pielgrzymkowy szlak po 40-letniej przerwie.
Msza na wałach jasnogórskich kończy wspólne pielgrzymowanie, ale każdy, kto poszedł w tę drogę, rozumie, że to jednak nie jest finał, lecz początek nowego etapu - przeniesienia pielgrzymkowych doświadczeń w życie codzienne.