Już od ponad dwóch i pół wieku ludzie przychodzą do św. Rocha, do sanktuarium wśród pól. Z pokolenia na pokolenie powtarza się ta sama opowieść o człowieku, który nie dał się zwieść bogactwu, który nie uciekał od chorych i biednych, ale oddał siebie innym, ryzykując własne życie. Ktoś powie: "średniowieczny święty, daleka historia". A jednak, patrząc na tłumy, które przybyły w tym roku na odpust do Sadykrza, trudno nie pomyśleć, że jego historia jest zaskakująco bliska współczesnemu człowiekowi.
Biskup Mirosław Milewski, który przewodniczył uroczystości w niedzielę 17 sierpnia, przypomniał, że św. Roch to nie tylko patron "od zarazy". To świadek, że można żyć inaczej - nie dla siebie, ale dla drugiego. - Dzisiejszy świat też potrzebuje uzdrowienia. Chorujemy nie tylko na ciele, ale i na duszy - na samotność, na brak nadziei, na znużenie wiarą - mówił biskup.
Podkreślił, że dzisiejsze "epidemie" są czasem groźniejsze od dawnych chorób. Telefon w dłoni, kolejne wiadomości, które - zamiast uspokajać - bombardują, przygnębiają, rozbijają. Miliony ludzi cierpiących na depresję, zmęczonych życiem. Jakby rzeczywistość okazała się zbyt ciężka, a świat za głośny. Wtedy przychodzi pokusa, by zamknąć się w sobie, nie odczuwać, nie czuć nic. A przecież św. Roch mówi inaczej: "Nie uciekaj. Idź do człowieka, nawet gdy boisz się jego bólu. Idź do Boga, nawet jeśli nie masz już siły się modlić". - Św. Roch pokazuje nam, że w cierpieniu nie jesteśmy sami. Z Jezusem możemy powstać do nowego życia - przekonywał bp Milewski.
Właśnie dlatego w Sadykrzu od XVIII wieku gromadzą się ludzie. Wędrują pieszo, przyjeżdżają w pielgrzymkach rowerowych, a nawet na motocyklach. Kiedyś prosili św. Rocha o ochronę przed zarazą, dziś proszą o zdrowie dla bliskich, o siłę w depresji, o nadzieję na każdy kolejny dzień. On - pielgrzym z kijem, płaszczem i różańcem - wciąż jest im bliski. Może właśnie dlatego, że jego historia to nie legenda, ale bardzo konkretna odpowiedź na pytanie, jak żyć, żeby się nie pogubić.
Ks. Cezary Siemiński, proboszcz parafii w Obrytem, przypomniał na zakończenie, że był to już 253. odpust w Sadykrzu. - Od 1752 r. ludzie przychodzą tu, bo wiedzą, że wiele mogą wyprosić u Boga przez wstawiennictwo św. Rocha - podkreślił. - W świecie, który gubi się w nadmiarze słów i obrazów, taki patron jak Roch - prosty, wierny, odważny - staje się niezwykle potrzebny - dodał proboszcz.