Ciechanowski dworzec Kolei Nadwiślańskiej nie przetrwał próby czasu. Podobnie jak prawie wszystkie pozostałe budynki stacyjnego kompleksu. Prawie, bo jeden z nich ocalał i dzisiaj zaprasza ciechanowian oraz turystów.
Mowa o pochodzącym z drugiej połowy XIX w. drewnianym budynku, w którym znajdowała się mieszkania dla pracowników Kolei Nadwiślańskiej. Kolei łączącej wołyński Kowel z północno mazowiecką, leżącą przy granicy z Prusami Wschodnimi Mławą.
W Ciechanowie drewniany dworzec zbudowano w 1877 r., kilka kilometrów od ówczesnego centrum miasta. Jego kres nastąpił na początku XXI w. Został rozebrany, podobnie jak pozostałe obiekty poza "bohaterem" tego tekstu. Wzniesiony ok. 1880 r., drewniany, będący w fatalnym stanie, od dawna nie użytkowany został, za zgodą konserwatora zabytków zdemontowany i przeniesiony w inne miejsce - na skwer u zbiegu ulic Sienkiewicza i Fabrycznej. Tam ponownie go złożono, uzupełniono braki, dano m.in. nowy dach, nowe okna i drzwi. Odnowiono wnętrze. Całość pomalowano w jaskrawe, żółto zielone barwy odtwarzając koloryt z dawnej rosyjskiej Kongresówki.
W budynku, którego oficjalne otwarcie odbyło się niedawno, mieści się m.in. punkt informacji turystycznej, a także ekspozycja obrazująca historię dawnej, ciechanowskiej stacji kolejowej, Kolei Nadwiślańskiej i kolejki wąskotorowej, która od lat 20. do połowy lat 80. ubiegłego wieku łączyła północnomazowieckie miasta i wioski, przewożąc ludzi i towary. Jej symbolem jest stojący obok odnowionego budynku parowóz z 1948 r.
- Przywracamy naszą regionalną historię kolei na właściwe tory. Ocalony i odtworzony z dbałością o detale budynek dawnej Kolei Nadwiślańskiej to nie tylko zabytek, ale także nowe miejsce spotkań, edukacji i budowania lokalnej tożsamości. Gdyby nie rozwój kolei, Ciechanów byłby dziś zupełnie innym miastem - to właśnie linia kolejowa stała się impulsem do przemian gospodarczych i społecznych oraz dalszego rozwoju. Chcemy, by mieszkańcy mogli lepiej poznać swoje miasto i jego przeszłość - w atrakcyjnej i dostępnej formie - podkreśla prezydent Ciechanowa Krzysztof Kosiński.
- Mamy tutaj relikt funkcjonowania Kolei Nadwiślańskiej, kolei, która była bardzo ważnym elementem rozwoju kolejnictwa na Mazowszu - mówił podczas otwarcia obiektu Marcin Dawidowicz, mazowiecki konserwator zabytków. Przypomniał, że miał on skomplikowaną historię. - Właściwie walkę o jego ochronę - mówił. - Wpisany do rejestru stosunkowo późno w 2012 r., zagrażało mu skreślenie z rejestru zabytków. I tu pojawia się osobisty wątek związany z moim udziałem w tej sprawie. Jeszcze jako pracownik Narodowego Instytutu Dziedzictwa przygotowywałem specjalistyczną ekspertyzę dotyczącą wartości zabytkowych tego obiektu - zaznaczył. Marcin Dawidowicz opowiedział, że w grupie specjalistów odbyła się debata na ten temat. - To sterta drewna ma w sobie jeszcze jakąś potencję I niesie za sobą jakąś historię - wspominał. - Byłem jedną z nielicznych osób, która się wtedy uparła, że to nie tylko materia, że to nie tylko mury, ale też ta przebogata historia, którą kiedyś będzie można opowiadać. To też świadectwo niezwykłej historii tego miasta. Wtedy minister kultury podjął odpowiedzialną decyzję, żeby nie skreślić tego budynku z rejestru zabytków, rozumiejąc, że zabytki to nie tylko materia, ale też próba budowania tożsamości, próba wpisywania ich w aktualne potrzeby, że zabytki to też struktura, która żyje, zmienia się, nabiera nowej formy. A żyje tak długo, jak długo jest ważna dla mieszkańców, dla użytkowników, w przyszłości opowiada nowe historie, które inspirują, które są przyczynkiem do nowych badań, do poszukiwania innych wątków związanych z dziejami kolejnictwa Z dziejami miasta, z dziejami regionu - dodał.
- Tak jakbyśmy się cofnęli o ponad 140 lat. Czy możecie sobie państwo wyobrazić, jakie emocje mogły towarzyszyć osobom, które rozpoczynały budowę kolei tutaj w Ciechanowie, które później mieszkały przez pierwsze lata w takim budynku? - pytał obecny również w Ciechanowie Dariusz Grajda, wiceprezes zarządu PKP SA. - To było coś niesamowitego. To są takie skarby i my musimy o nie dbać, abyśmy potrafili dbać o własną tożsamość - mówił Dariusz Grajda.
Marek Szyperski