Niektóre wydarzenia nie trafiają na pierwsze strony gazet, a jednak zostają w pamięci dłużej niż niejeden wielki tytuł. Bo dzieją się w miejscach, gdzie człowiek potrzebuje nie tyle słów, co obecności. Takie było spotkanie bp. Szymona Stułkowskiego z pensjonariuszami Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w Starej Wronie, gdzie wielkość mierzy się czułością wobec tych, którzy cierpią.
Zakład Opiekuńczo-Leczniczy w Starej Wronie, gdzie świadczona jest stacjonarna opieka długoterminowa to najmłodsza z placówek prowadzonych przez spółkę "Palium". W piątek 9 maja mieszkańców i personel odwiedził bp Szymon Stułkowski - pierwszy raz, ale z sercem, jakby znał to miejsce od dawna. Biskup przyjechał, by poświęcić figurę Matki Bożej, która odtąd ma być znakiem nadziei i duchowego oparcia.
To nie była decyzja z góry – to była odpowiedź na potrzeby mieszkańców. Bo to pensjonariusze poprosili o to miejsce - przestrzeń, gdzie można się pomodlić, pobyć z Bogiem, zatrzymać się. - Ta figura to znak, że ich potrzeby duchowe są dla nas tak samo ważne, jak fizyczne - powiedziała prezes zarządu Agnieszka Obermeyer.
Podczas Eucharystii biskup przypomniał, że Ewangelia nie kończy się na ostatnich stronach Pisma Świętego. Ona trwa - tu i teraz. W każdym, kto wierzy, zwłaszcza doświadczając cierpienia. Kto kocha pomimo bólu. - Wy piszecie swoje Dzieje Apostolskie - powiedział bp Stułkowski.
Słowa uznania popłynęły także w stronę ks. Włodzimierza Czarnomskiego, kapelana, który na co dzień towarzyszy chorym. - Jego obecność jest dla pacjentów jak światło w trudnej podróży - powiedziała Prezes Obermeyer.
Całość dopełniły słowa modlitwy i poetyckie powitanie pensjonariuszy. „Na gości serca nie zamykamy” - powiedzieli, i trudno o piękniejsze świadectwo wspólnoty. Bo to właśnie wspólnota leczy najwięcej ran.
Na zakończenie rozdano obrazek z Drzwi Płockich - scena ukrzyżowania, na której Jezus podaje rękę Maryi stojącej pod krzyżem. - On wyciąga tę rękę także do was. Bo On naprawdę jest blisko - mówił biskup.
To było najważniejsze przesłanie tego spotkania: że wśród codzienności, wśród pielęgniarek, łóżek i cichych westchnień, można odnaleźć Boga. A to przecież zmienia wszystko.