Przez trzy dni, po raz 31. Płock stał się polską stolicą muzyki dawnej, a dokładnie średniowiecznej, jednogłosowej.
Od kilku już lat powrócono do pierwotnej idei organizowania tego festiwalu w okresie Wielkiego Postu, kiedy ta niezwykła uczta duchowa stanowi okazję do głębokiej refleksji, zatrzymania się w biegu i przypomnienia właściwej hierarchii nieprzemijających wartości. - Aniołowie na malowidłach pędzla Władysława Drapiewskiego, zdobiących mury płockiej katedry, trzymają w rękach instrumenty sprzed wieków: lutnie, harfy, flety. Takie same zobaczymy podczas tego festiwalu w rękach spadkobierców trubadurów i minnesingerów, śpiewających przed wiekami w języku langue d'oc i niemieckim. Usłyszymy ich pieśni o życiu, o miłości, o wierze - o tym wszystkim, co nie jest obce ludzkiemu doświadczeniu - mówił ks. kan. Stefan Cegłowski, proboszcz parafii katedralnej, otwierając tegoroczny festiwal.
Prowadząca koncerty Magdalena Łoś-Komarnicka z II Programu Polskiego Radia zaznaczyła, że tegoroczny festiwal można określić jako tryptyk, który idealnie wpisuje się w temat pieśni jednoosobowej. - Jeśli myślimy o średniowieczu, to śpiew jednogłosowy kojarzy się nam przede wszystkim z muzyką liturgiczną, z chorałem gregoriańskim. Ale gdy myśli się o muzyce średniowiecznej tej najstarszej, to właśnie mamy okazję dotknąć jej źródeł: są to przede wszystkim pieśni trubadurów, odkąd 800 lat wstecz miłość stała się jednym z najważniejszych tematów sztuki. Gdy na północy Francji scholastyczny sposób uprawiania nauki stał się inspiracją dla budowy majestatycznych katedr, wspaniali poeci z południa Francji postanowili śpiewać o miłości, uczuciach, o "damie serca" w formie wyrafinowanej. Stworzyli całą kulturę, na której wzorowali się rycerze z niemieckiej Bawarii i Tyrolu. Pieśni zarówno trubadurów, jak i minnesingerów charakteryzowały się wyrafinowanym językiem i doskonałym opracowaniem muzycznym. Absolutnym mistrzem w tej dziedzinie był Walther von der Vogelweide, który pisał o muzyce, o miłości, która daje spełnienie, czyli trwanie w relacji, która uskrzydla, podtrzymuje fascynację i wzbogaca. Był zdeklarowanym moralistą i wnikliwym obserwatorem, z biegiem lat nabierając pewnej goryczy w postrzeganiu świata. Opisywał też upadek obyczajów, a także życie polityczne. Jego dzieła, a także twórczość jednego z wybitnych poetów XX wieku zaprezentowali pierwszego dnia festiwalu amerykańsko-niemieccy artyści Joel Frederiksen i Ensemble Phoenix Munich w programie "800 lat pieśni od Walthera von der Vogelweide do Leonarda Cohena". Doskonali muzycy, badacze i rekonstruktorzy z Monachium przedstawili efekt wnikliwych badań i żmudnych prac rekonstrukcyjnych muzyki wiecznie żywej, bo wciąż wykonywanej i podziwianej - podkreśliła w pierwszym dniu Festiwalu Magdalena Łoś-Komarnicka.
W sobotniej części wydarzenia członkowie zespołu La Morra zaprezentowali program pot tytułem "O, ślepy świecie! Późnośredniowieczne pieśni o miłości, polityce i zbawieniu". Są to utwory z epoki późnego średniowiecza, kiedy instrumenty muzyczne, ich rola i wirtuozeria nabrały specjalnego znaczenia. Tego dnia artyści zabrali publiczność w podróż na dwory europejskie, gdzie w XIV i XV wieku muzyka nadawała codzienności kształt piękna, a kompozytorzy byli jednocześnie autorami tekstów utworów, które sami wykonywali. Będąc świadomi roli polityki i miłości w "grze o tron", błagali także Boga o pomoc. Dla równowagi artyści zaprezentowali pieśni kompozytorów, dla których modlitwa o zbawienie duszy była czym znacznie ważniejszym niż miłość i polityka. Są nimi m.in. Guillaume de Machaut, który ostatecznie został kanonikiem katedry koronacyjnej królów francuskich w Reims, a także Paolo da Firenze, opata klasztoru benedyktynów pod Arezzo. Duchowni ci byli także uznanymi ekspertami w dziedzinie poetyki miłości, o której pisali znakomite utwory na najwyższym poziomie. Miłość do Boga, do "damy serca", miłość jako siła napędowa, ale też trucizna, która zatruwa, gdy nie może być spełniona, ale także pochwała władców i papieży, jak utwór związany z wyborem papieża Marcina V. W tym miejscu należy wspomnieć o utworach Mikołaja z Radomia, najwybitniejszego polskiego kompozytora XV wieku, który zwiastował początek bardzo dobrych trzech stuleci dla polskiej muzyki. W drugim dniu festiwalu wykonano kompozycję jego autorstwa, upamiętniającą narodziny królewicza Kazimierza, syna Władysława Jagiełły, ale także utwory nawiązujące do refleksji, jak "Modlitwa do Królowej Świata". Natomiast cztery kompozycje wybitnego poety Piotra z Grudziądza, które znalazły się w programie występu, są największym odkryciem muzykologii współczesnej, jeśli chodzi o dawne wieki. W tej części sobotniego koncertu wybrzmiały głosy moralnego niepokoju, sugerujące pogardę dla świata, jak madrygał autorstwa Jacopo da Bologna "O ślepy świecie". "Czym jesteś, świecie? Co masz do zaoferowania? Nic nie jest warte, bo wszystko to ułuda, vanitas vanitatum" - przestrzegał poeta. Zatem sobotni program ukazał poprzez mowę muzyki wszystkie odcienie życia, lecz także przekonanie, że jedynie wyższy porządek wart jest zabiegania i starań. Koncert zamknął jednak powracający się jak nadzieja wątek miłosny: dwa piękne utwory o miłości, sugerujące z jednej strony przemijanie tego świata, ale także przekonanie, że przed gaśnięciem świeca płonie najjaśniej.
W trzecim, ostatnim już dniu Festiwalu, Agnieszka Budzińska-Bennett i Hanna Järveläinen z Ensemble Peregrina zaprezentowały bogactwo lamentacji średniowiecznych pochodzących z różnych szkół i tradycji od XII do XIV wieku, z ich prostotą i mocą. Lament jako forma artystyczna jest wyrazem pożegnania, wielkiego cierpienia, rozpaczy i smutku, które towarzyszyły publiczności w muzycznej podróży z Arkad u wybrzeża Szkocji aż do Florencji. Znane i cenione artystki wykonały m.in. pieśń ku czci św. Magnusa, męczennika - jeden z najstarszych zachowanych utworów polifonicznych z obszaru Skandynawii, anonimowe błaganie więźnia niesłusznie osądzonego, jego wołanie do Chrystusa i Maryi o odzyskanie wolności, średniowieczne angielskie lamenty nad upadkiem obyczajów i kruchością ludzkiej egzystencji oraz najstarszy lament miłosny "Bryd one breere". Jednym z czołowych motywów lamentacji średniowiecznych niewątpliwie stanowi Skarga Cierpiącego Chrystusa i zaraz później sekwencja wielkanocna z XIV-wiecznego Paryża, w której Maria Magdalena opowiada o Zmartwychwstaniu. Grób jest pusty, Zbawiciel zmartwychwstał, ale ludzki wymiar tych przeżyć pełen jest traumy. Przywołano także brzmienie jednego z utworów z tej samej sekwencji Victimae Paschali Lauder, śpiewanych przez mniszki-cysterki z Burgos. Ascetyczne lamenty w wykonaniu obu artystek brzmiały jak ukojenie w samotnym cierpieniu, wzbudzając pragnienie poszukiwania zagubionej nadziei.
Artystki zakończyły występ wykonaniem na bis odnalezionego w Staatsbibliothek w Berlinie, nieznanego dotychczas przekazu tekstu średniowiecznego hymnu Gaude, mater Polonia, na którym widnieją przedwojenne pieczęcie biblioteki seminaryjnej w Płocku. Utwór przekazany w berlińskim zabytku zachował kilka odmiennych sekcji niż najstarszy kompletny zapis tekstowo-muzyczny hymnu, znany z Antyfonarza Kieleckiego
Organizatorami festiwalu byli Płocki Ośrodek Kultury i Sztuki im. Franciszki i Stefana Themersonów oraz parafia katedralna w Płocku. Patronat nad wydarzeniem objęli: Miasto Płock, Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego, Starostwo Powiatowe w Płocku, Państwowa Szkoła Muzyczna w Płocku oraz Stowarzyszenie Chóru Vox Singers.
Waleria Gordienko