Z Radomia do Lucienia k. Gostynina trafiły relikwie św. Kazimierza, królewicza - patrona tej wspólnoty parafialnej.
Uroczystościom wprowadzenia relikwii przewodniczył biskup Piotr Libera. - W przesłaniu tych relikwii chodzi o misję i tożsamość. Patron to przede wszystkim duchowy ojciec i opiekun uczniów Chrystusa, którzy żyją na tym skrawku mazowieckiej ziemi. To w imieniu i pod sztandarem św. Kazimierza sprawowane są tu sakramenty święte i głoszone jest słowo Boże. Wraz z wprowadzeniem relikwii św. Kazimierza Królewicza staje się on obecny pośród tej wspólnoty. I jeśli nawet relikwie to doczesne szczątki świętych, to relikwiarz nigdy nie jest przenośnym grobem świętego, lecz jest szczególną lampą wiary, która płonie i świeci blaskiem świadectwa, jakie pozostawił nasz święty opiekun - mówił biskup w homilii.
- W świetle świadectwa św. Kazimierza słuchamy dziś Janowej Ewangelii, jesteśmy uczestnikami Ostatniej Wieczerzy w jerozolimskim Wieczerniku. Słuchamy o miłości wzajemnej, którą Jezus czyni pierwszym i najważniejszym przykazaniem i patrzymy, jak pięknym płomieniem rozbłyska lampa świadectwa naszego świętego patrona. Niewypowiedziana i najszczersza miłość ku Wszechmogącemu Bogu tak bardzo ogarniała serce Kazimierza, tak obfitowała i wylewała się na zewnątrz, z głębi serca ku bliźnim, iż nic nie było dla niego przyjemniejszym jak wszystko swoje, a także i siebie samego oddać ubogim Chrystusa, podróżnym, chorym, więźniom i strapionym. Dla wdów, sierót i uciśnionych był nie tyle opiekunem i dobroczyńcą, ile ojcem, synem i bratem - tak bardzo przestrzegał sprawiedliwości, tak wiele wykazywał roztropności. Jakże wiele mogliby się nauczyć od niego, gdyby tylko zechcieli, ludzie, którzy dzisiaj uznają się za wielkich tego świata, za rządców narodów, za przywódców społeczeństw. O ileż inaczej wyglądałaby nasza ziemia, gdyby ci, którym powierzono władzę, choć trochę, choć trochę szli śladami św. Kazimierza Królewicza. Gdyby tylko pamiętali, że władza nie jest po to, by okazywać siłę wobec słabych, lecz po to, aby najsłabszych chronić przed przemocą - pouczał ks. biskup.
- Rozważmy również słowa "Nie wyście mnie wybrali, ale ja was wybrałem", które wypisane są wielkimi literami nad ołtarzem seminaryjnej kaplicy w Płocku. Moglibyśmy ulec pokusie ograniczenia ich znaczenia tylko do powołanych do kapłaństwa czy życia zakonnego. Tymczasem nie bez powodu słuchamy ich z naszym świętym patronem, ponieważ św. Kazimierz Królewicz był osobą świecką. Te słowa obejmują każdego chrześcijanina, każdego ochrzczonego. Nie trzeba przyjmować święceń kapłańskich, by uczestniczyć w powszechnym kapłaństwie wiernych, być przewodnikami, świadkami wiary w naszych rodzinach. Nie potrzeba ślubów zakonnych, aby przez uczciwość, solidność, wierność w wykonywaniu obowiązków być prorockim znakiem wobec świata. Nie musimy zakładać królewskiej korony, aby być wzorem do naśladowania. To rzeczywiście niezwykła chwila: ten niezwykły młody święty, którego imię nosi wasza parafia, jest od dziś pośród was. Pamiętajmy: to nie przenośny grób, lecz jasno świecąca lampa, którą wprowadziliśmy dziś do tej świątyni. Miejmy odwagę nie tylko spoglądać w stronę blasku tej świętości, ale również sami się nią stawać - zachęcał pasterz.
Wprowadzeniu relikwii do parafialnego kościoła towarzyszyła szczególna oprawa, bowiem wielu parafian założyło historyczne stroje z epoki Jagiellonów, wypożyczone z planu filmu "Korona Królów". W czasie nieszporów w przeddzień uroczystości poświęcono obraz świętego patrona, a przed Sumą odpustową wykład o św. Kazimierzu wygłosił dr hab. Radosław Lolo. Podkreślał cnoty i religijność syna Kazimierza IV Jagiellończyka i Elżbiety Rakuszanki, a także jego oddanie kultowi Najświętszej Maryi Panny. Zwrócił uwagę, że jego wychowawcami byli wybitni intelektualiści epoki: Jan Długosz i sekretarz króla Kazimierza Jagiellończyka - Filip Kallimach. Historia kanonizacji św. Kazimierza zawiera wątek płocki, bowiem już w 1521 r. papież Leon X wystawił bullę kanonizacyjną i przekazał ją przebywającemu w Rzymie wybitnemu mężowi renesansu - biskupowi płockiemu Erazmowi Ciołkowi. Dokument nigdy jednak do Polski nie dotarł. Biskup zmarł w drodze do kraju, a dokumenty przepadły. Ostatecznie proces kanonizacyjny zakończył się prawie 100 lat później. W 1602 roku, na prośbę króla Zygmunta III Wazy, papież Klemens VIII wystawił kolejną bullę kanonizacyjną. Ta przybyła do Polski już bez przygód, a w Wilnie rozpoczęto przygotowania do uroczystości kanonizacyjnych. Grób królewicza został otwarty, a w środku znaleziono… nienaruszone ciało Kazimierza otoczone wonią lilii. Pod głową Kazimierza znaleziono hymn maryjny "Omni die dic Mariae" autorstwa XII-wiecznego mnicha cysterskiego Bernarda z Morlas. Św. Kazimierz Królewicz śpiewał go po łacinie każdego dnia, a zwój ze słowami pieśni stał się jednym z atrybutów św. Kazimierza Królewicza w ikonografii. Odnotowywano cuda i łaski za wstawiennictwem św. Kazimierza, a wielkie uroczystości kanonizacyjne odbyły się w katedrze wileńskiej w maju 1604 r., dokładnie w 120. rocznicę śmierci królewicza. Ks. Piotr Skarga tak napisał o św. Kazimierzu w swoich "Żywotach Świętych": "Z tak tedy wysokiego stanu i królewskiego rodu młodzieńca świętego bierzmy przykład i wzór pokory, wzgardy świata, czystości i cnót innych; a tym więcej modlitwie jego za nas dufajmy, iż jest krew nasza, domownik nasz, królestwa tego syn i miłośnik ludu swego, królom naszym i panom, przez które nas Pan Bóg rządzi, powinnym jest we krwi, wielkiego o nie starania przed Najwyższym, u którego w łasce jest, nie zaniecha; i teraz w te wojny z Moskwą, z ludźmi od Kościoła świętego odszczepionymi, będzie ku pewnej pomocy, jako to już pierwej czynił, aby katolickiego królestwa nie psowali, a sami się do jedności wiary świętej wrócili i wespołek z nami jednym sercem chwalili Boga w Trójcy jedynego; którego panowanie i królestwo trwa na wieki wiekom. Amen".
W lucieńskiej uroczystości wzięła udział grupa wiernych z parafii Kościelisko pw. św. Kazimierza Królewicza na czele z ks. proboszczem Tomaszem Stecem, a po Mszy św. odbył się występ młodych górali ze szkolnego Zespołu Pieśni i Tańca Polany. Podkreślmy jeszcze raz, że widowiskową oprawę liturgiczną przygotowali ubrani w stroje z XV wieku lucieńscy parafianie. Proboszczem parafii w Lucieniu jest ks. Dariusz Skoczylas.
Waleria Gordienko