Kilkaset osób przeszło, w siódmym już Orszaku Trzech Króli w parafii pw. św. Jana Chrzciciela. - Trzeba wyjść, aby spotkać się z Jezusem - powiedział w kazaniu ks. Marek Świgoński, proboszcz gołymińskiej parafii.
Już tradycyjnie gołymiński orszak wyruszył z placu przed kościołem parafialnym. Przy śpiewie kolęd, w barwnym korowodzie uczestnicy, w zdecydowanej większości z koronami na głowach, prowadzeni przez królów Kacpra, Melchiora i Baltazara (symbolizujących odpowiednio: Europę, Azję i Afrykę) przeszli przed gołymińską szkołę, gdzie obejrzeli starcie aniołów z diabłami. Później orszak powędrował do gospody na gołymińskim rynku. W niej, z kunsztem, którego nie powstydziliby się zawodowi aktorzy, kilkunastu mieszkańców gminy, zaprezentowało rodzajowe scenki, m.in. o tym, jak diabły namawiają ludzi do pijaństwa i innych złych rzeczy. Ostatecznie jednak zło przegrało, a goście i gospodarze karczmy, którzy wcześniej stanowczo twierdzili, że nie wpuszczą Maryi i św. Józefa za próg, zaśpiewali piękną pastorałkę, w której oznajmili, że przyjmą świętą Rodzinę.
Orszak zakończył się Mszą św. Trzej Królowie złożyli hołd Dziecięciu Jezus, Jego Matce i św. Józefowi, przekazując w darze złoto, kadzidło i mirrę.
W kazaniu ks. proboszcz Marek Świgoński wspomniał o pasterzach, którzy w noc Narodzenia Pańskiego pierwsi przybyli do stajenki i o Trzech Królach - Mędrcach ze Wschodu, którzy przybyli do Betlejem prowadzeni przez gwiazdę na niebie. - Jedni i drudzy musieli opuścić swoje siedziby, aby dojść do nowo narodzonego Jezusa. I to jest dla nas taką podpowiedzią, kiedy przychodzi dla nas pokusa, wygodnictwa, lenistwa, kiedy mówimy: "Przecież Pan Bóg jest wszędzie. Przecież można się pomodlić w domu". To na różnego rodzaju myśli i wątpliwości odpowiedź dają zarówno pasterze, jak i królowie - mówił ks. proboszcz. - Trzeba wyjść, aby spotkać się z Jezusem. Po to Jezus stał się człowiekiem. Po to słowo stało się ciałem w konkretnym miejscu, w konkretnym czasie, żeby nas do siebie przyciągnąć - podkreślał.
- Jezus pragnie nas wyrwać z naszej codzienności, abyśmy zobaczyli coś nowego, żebyśmy mogli na nowo uporządkować swoje dotychczasowe życie, żeby ten porządek przeprowadzać według określonej hierarchii, żeby uniknąć czegoś takiego, co przydarzyło się Herodowi. On był człowiekiem zakłamanym i dlatego nie opuścił swojego pałacu. Bał się utracić władzę - mówił ks. Świgoński. - My też nieraz jeżeli nie chcemy wyjść na spotkanie Jezusa, to często dlatego, że nie chcemy czegoś stracić, co nam wydaje się na tę chwilę czymś bardzo cennym. Bo trzeba coś zrobić w domu, trzeba nadrobić zaległości, trzeba kogoś przyjąć, trzeba gdzieś wyjechać. I nieraz też wpadamy w taką hipokryzję, oszukując siebie, oszukując innych.
Kaznodzieja dodał, że tylko posłuszeństwo Jezusowi, Jego słowu daje nam gwarancję, że nasza droga prowadzić będzie nas do szczęśliwego celu. - Dlatego upadnijmy na kolana. Nie tylko tak fizycznie, ale przede wszystkim w duchu, abyśmy umieli ukłonić się przed Bogiem, abyśmy potrafili okazać Mu posłuszeństwo. Abyśmy w Nim potrafili dostrzec naszego Króla i Zbawiciela - zakończył gołymiński proboszcz.
W powiecie ciechanowskim Orszaki Trzech Króli odbyły się także w Glinojecku, Sońsku-Gołotczyźnie i Ciemniewku.
Marek Szyperski