Za zmarłych pacjentów i pracowników Specjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Ciechanowie modlił się biskup Szymon Stułkowski.
- Szpital jest takim miejscem progowym: rodzą się tutaj ludzie, i stąd odchodzą do Pana. Przeżywają też pewnie różne ważne momenty, zwłaszcza kiedy nad głową jest zagrożenie śmiercią. Tu człowiek podejmuje różne decyzje i nierzadko też otwiera się na Pana Boga – mówił biskup w kazaniu.
Przywołał historię sześcioletniego Szymka z Płocka, którego pogrzebowi biskup przewodniczył. - Odwiedziłem niedawno jego rodziców, którzy ciągle żyją tym, co się stało. I opowiadali o tym, jak to ich dziecko jakby wcześniej dojrzało, jakby wiele rzeczy zrozumiało i patrzyło na to, jak dorosły człowiek, też z perspektywy wiary – mówił. Biskup podkreślił, że ból tych rodziców miesza się teraz z wdzięcznością za to, kim był ich synek, jak bardzo poruszył ich serce, jak bardzo przyprowadził ich też do siebie. - Charakterystyczne było to, że na Mszy pogrzebowej tego chłopca stosunkowo niewiele osób przyjęło Komunię. A kościół był wypełniony po brzegi. Oznacza to, że ten chłopiec przyprowadził do kościoła także tych, którym nie do końca było po drodze z życiem sakramentalnym. Ale pociągnął ich do siebie, a myślę, że też przez to do Pana Boga – zauważył biskup.
- Niech modlitwie i pamięci o naszych bliskich zmarłych towarzyszy refleksja nad naszym życiem, byśmy mieli świadomość, że wobec Boga jesteśmy wszyscy równi. I żebyśmy mieli wrażliwe serca – powiedział biskup.
Marek Szyperski