Biskup polowy Wojska Polskiego Wiesław Lechowicz przewodniczył uroczystościom odpustowym w Drogiszce, w parafii Niedzbórz.
Jedynym drogowskazem, który nas prowadzi do zbawienia, jest Boże słowo, i żadne inne, choćby płynące z największych autorytetów tego świata. Nie ma w sobie tej mocy, bo nie niesie ze sobą życia wiecznego - mówił bp Wiesław Lechowicz, biskup polowy Wojska Polskiego podczas sumy odpustowej w sanktuarium Podwyższenia Świętego Krzyża w Drogiszce, w kościele filialnym parafii pw. św. Mikołaja w Niedzborzu.
Biskup wprowadził do sanktuarium relikwie błogosławionych męczenników z Pariacoto: polskich misjonarzy franciszkanów: o. Zbigniewa Strzałkowskiego i o. Michała Tomaszka, zamordowanych w Peru 9 sierpnia 1991 r. przez bojówkarzy z maoistowskiej organizacji Świetlisty Szlak. Obydwaj zakonnicy zginęli w miejscowości Pariacoto, zabici strzałami w tył głowy.
- Czasami los misjonarzy jest również losem apostołów i Jezusa, ale nie sądzę, żeby o. Zbigniew i o. Michał podejmując decyzję o wstąpieniu do zakonu franciszkanów, a potem wyjeżdżając na misje do Ameryki Południowej, akurat byli w stanie przewidzieć, że będą zamordowani przez terrorystów o komunistycznej proweniencji - mówił w homilii biskup Lechowicz. - Taka czasami jest jednak droga, którą Jezus wyznacza swoim uczniom. Niektórzy przechodzą przez próg śmierci w spektakularny sposób: przez męczeństwo, inni: drogą naturalną. Niemniej jednak śmierć zawsze prowadzi do ostatecznego zwycięstwa, jakim jest zbawienie - mówił w kazaniu.
- Powstać z martwych oznacza mieć udział w zwycięstwie Jezusa. Oznacza mieć udział w Jego zmartwychwstaniu; doświadczyć królestwa, w którym nie ma śmierci, cierpienia i trudu. Tam jest szczęście, spokój i radość wieczna. To jest właśnie ten cel, do którego Jezus nas prowadzi. Czasami przez nasz trud, cierpienie i zawsze poprzez śmierć, choć nie zawsze śmierć męczeńską. Jak się przygotować by powstać z martwych? Jak odnieść zwycięstwo, które odniósł Jezus i które może stać się także naszym udziałem? - pytał biskup Lechowicz. Kaznodzieja odpowiedział, używając militarnych porównań, że żołnierze, by skutecznie zrealizować swoją misję, muszą być dobrze przygotowani, wyszkoleni i uformowani. - Muszą odznaczać się nie tylko sprawnością fizyczną, ale również i wiedzą. I w zasadzie ich szkolenie przebiega przez cały czas ich zawodowej, wojskowej służby. Pan Jezus wiedział doskonale, że również jego apostołowie powinni być dobrze przygotowani, posiadać odpowiednią wiedzę i sprawności. Po to Jezus doprowadził na górę Przemienienia swoich najbliższych Piotra, Jakuba i Jana, aby ci mogli wspominać z czasem to, co przeżyli. Zwłaszcza w chwilach Jego skazania na śmierć, agonii i śmierci na krzyżu. Aby nie zwątpili, aby wspomnienie tego wszystkiego, co przeżyli na górze Tabor, było wciąż w nich żywe, umacniało ich przed zwątpieniem i odstąpieniem od Jezusa.
Zwracając się do licznie zgromadzonych wokół ołtarza wiernych, biskup Lechowicz podkreślił, że Jezusowi zależy także na naszej duchowej formacji, naszych duchowych sprawnościach, na naszej wierze. - Dlatego możemy z Nim spotykać się w sakramentach, a zwłaszcza w sakramencie Eucharystii. Przyjmując Jezusa, możemy powiedzieć: ja i Jezus jedno jesteśmy. Jezus troszczy się o naszą tożsamość, i dlatego uświadamia nam, że jesteśmy umiłowanymi dziećmi Bożymi - mówił. - Bóg nas kocha takimi jakimi jesteśmy Bez względu, kim jesteśmy, jakie stanowisko zajmujemy, co posiadamy, jak jesteśmy przez innych traktowani. Bóg nas kocha miłością nieodwołalną, nieodwracalną, wieczną i dlatego zaprasza nas do wspólnoty ze Sobą. Jednym drogowskazem, który nas prowadzi do celu, do zbawienia, jest Boże słowo. I żadne inne, choćby płynące z największych autorytetów tego świata. Ono nie niesie ze sobą tej mocy, bo nie ma w sobie życia wiecznego - powiedział biskup.
Msza św. zakończyła się odśpiewaniem suplikacji, modlitwą papieża Franciszka o pokój na świecie i procesją z Najświętszym Sakramentem wokół sanktuarium.
Marek Szyperski