Koło Miłosierdzia im. św. Brata Alberta z Gostynina od 35 lat konkretnie i praktycznie jest blisko potrzebujących.
Działające przy gostynińskiej parafii pw. św. Marcina koła świętowało swój jubileusz podczas uroczystej Mszy św., którą odprawił ks. Krzysztof Jończyk, proboszcz parafii.
- Nasze koło zostało powołane z inicjatywy ks. Jana Krajczyńskiego, ówczesnego wikariusza naszej parafii, i pani Jadwigi Łosiowej, która zajmowała się wtedy ludźmi biednymi, potrzebującymi pomocy - wspomina nam obecna przewodnicząca pani Jadwiga Świtek. - Wtedy, 35 lat czy 30 lat temu, było biednie, rodziny wielodzietne potrzebowały pomocy. Nie było pieniędzy, więc organizowaliśmy loterie fantowe, zbiórki odzieży, paczki, żeby zebrać pieniądze i pomagać ludziom. Potrzeba założenia koła wynikała z biedy, która wtedy była, opłacaliśmy obiady w szkołach dzieciom z rodzin wielodzietnych, nawet wysyłaliśmy paczki do więzienia - dodaje.
Przez 35 lat przez gostynińskie Koło Miłosierdzia przewinęło się kilkadziesiąt osób. Obecnie koło liczy sześcioro członków. - Od 30 lat zajmujemy się też osobami chorymi i niepełnosprawnymi - mówi pani Jadwiga. -To zaczęło się od ówczesnego wikariusza ks. Janusza Zdankiewicza, i do tej pory to kontynuujemy. Są comiesięczne Msze św. dla osób chorych starszych samotnych, a potem mamy spotkanie w sali parafialnej. Jest z nami opiekun, od trzech lat jest nim ks. Paweł Kułakowski - dodaje.
Od kilku lat członkowie koła przekazują osobom starszym, chorym, samotnymi, niepełnosprawnym karty podarunkowe do sklepu. - Jeśli ktoś nie może chodzić, to robimy mu zakupy. To takie karty o wartości ok. 200 złotych dla osoby - opowiada pani Jadwiga Świtek. - Wykupujemy też recepty, pomagamy trójce dzieci, które wymagały długotrwałego leczenia i operacji. Od ponad 10 lat przyznajemy stypendia dla dwojga uczniów maturzystów, którzy idą na pierwszy rok studiów. Są to osoby z rodzin, które potrzebują takiego wsparcia i te, które udzielają się w kościele czy jako ministranci, czy w chórze lub jako wolontariuszki. 800 zł co miesiąc przeznaczamy na stypendia. Wprowadziliśmy to za czasów ks. Jacka Lubińskiego - dodaje pani Jadwiga.
Koło Miłosierdzia im. św. Brata Alberta fundusze na działalność gromadzi także dzięki sprzedaży kalendarza parafialnego. - Uczestniczymy w akcji święcenia pojazdów w parafii, współpracujemy z Caritas diecezjalną i rozprowadzamy świece wigilijne - wylicza nasza rozmówczyni.
Co członkowie gostynińskiego koła planują na ten rok i kolejne lata? - Chcemy kontynuować fundowanie stypendiów, comiesięczne Msze św. w pierwszą sobotę miesiąca dla chorych i niepełnosprawnych - mówi przewodnicząca koła.
Panią Jadwigę do charytatywnej działalności skłoniło własne nieszczęście. - Miałam wypadek, złamany obojczyk, ale działam w tym kole. Gdybym się wyłączyła, usiadła w fotelu i czekała na pomoc od innych, byłoby źle. Chcę wciąż działać, dokąd mogę - tłumaczy. - Ja więcej otrzymuję niż od siebie daję. Gdy spotykam się z innymi ludźmi, to miłosierdzie się ukonkretnia. Pomagam więc, jakbym chciała coś uczynić dla samego Chrystusa, i to mnie trzyma przy życiu i daje siłę - dodaje.
Marek Szyperski