Dzięki Marii Dąbrowskiej i jej "Nocom i dniom" literatura i teatr spotkały się w Płonnem k. Golubia-Dobrzynia.
Maria Dąbrowska, kreśląc początki dziejów Bogumiła i Barbary Niechciców, czerpała inspiracje z malowniczej wioski położonej w gminie Radomin. Po 100 latach od pobytu pisarki w Płonnem, 40 uczniów, studentów i nauczycieli pod kierunkiem pasjonata teatru Dawida Stachowskiego włożyło stroje epoki z końca XIX wieku, powtórzyło dialogi i przywołało sytuacje oraz dylematy z czasów, gdy Dąbrowska bacznie je obserwowała i uczyniła potem osnową literacką dla swych "Nocy i dni". A były to sprawy ważne wtedy i aktualne dzisiaj: czy sprzedać majątek i wyjechać, czy też zostać na ziemi ojców; jak mądrze się zakochać; jak pracować i uczyć się.
Aktorzy amatorzy musieli opanować pamięciowo wielowątkowy scenariusz, dialogi w języku nie do końca zrozumiałym, zwłaszcza dla młodego pokolenia. – Nie czytaliśmy jeszcze całej książki, uczymy się fragmentów na pamięć – mówili młodzi aktorzy. Ale ich gra była naturalna i pełna radości. Okrasy przedstawieniu dodały stroje i muzyka. Co ważne, całe przedsięwzięcie zostało zorganizowane bez wkładu finansowego z zewnątrz. Znaleźli się jedynie pojedynczy sponsorzy, reszta zaś była owocem zapobiegliwości reżysera.
Akcja spektaklu, który swą premierę miał 18 maja, rozgrywała się w różnych częściach miejscowości i co ciekawe, zarówno aktorzy, jak i widownia wędrowali przez wieś: od kościoła, drogami, polem, przez park, do dawnego dworu i wreszcie do szkoły. – Uważam, że takie przemieszczanie się za akcją i aktorem daje głębszy sens uczestnictwa widzom – mówi Dawid Stachowski, dyrektor Szkoły Podstawowej w Płonnem i opiekun grupy teatralnej. Co warto podkreślić, przygotowania i próby do spektaklu odbywały się popołudniami, jako dodatkowe zajęcia. Nie zabrakło jednak nikomu chęci i zapału, nawet jeśli niektórzy ósmoklasiści zdawali egzamin, a student musiał nazajutrz jechać do Torunia na studia.
Na przedstawienie przyjechali ludzie nawet z Torunia, Brodnicy, Rypina i Golubia-Dobrzynia, trochę zabrakło samych mieszkańców Płonnego i okolic. – Odbiór publiczności był bardzo pozytywny. Nie silimy się na profesjonalizm, ale własnymi siłami i pasją chcemy przekazać to, co jest naszym zdaniem ważne. To forma lokalnego patriotyzmu, który wyraża się w wierze, pracy i obyczajowości. Chcemy go wydobyć z dzieł kultury. Wciąż musimy to zgłębiać, bo trzeba poznawać swoją przeszłość, wręcz jej zasmakować, a jest to możliwe przez takie formy i obrazy. Bardzo sobie cenię poświęcenie wszystkich zaangażowanych, zwłaszcza uczniów, i za ich grę, pomysłowość, za rekwizyty – podkreśla Dawid Stachowski.
Aktorzy i reżyser nie poddają się. Już przygotowują kolejny obraz – "Chłopów" Reymonta, aby ich fragmenty powieści wystawić latem.
wp